wtorek, 15 stycznia 2013

Domek na prerii. Nad Śliwkowym Strumieniem. Laura Ingalls Wilder.

Źródło.
Zanim Stany Zjednoczone rozbłysły milionem świateł, zanim opracowano technologie umożliwiające ich pokazanie z tak odległej perspektywy, połacie amerykańskiego kontynentu na zachód od już zagospodarowanych i uprzemysłowionych terytoriów przy brzegu Atlantyku zarastała bezkresna preria, a jedyne nocne światła stanowiły naftowe lampy, którymi pionierskie rodziny rozpraszały ciemności na farmach otrzymywanych na mocy Homestead Act*. Południową Dakotę i Minnesotę kawałek po kawałku wydzierali farmerzy naturze walcząc z darnią, sadząc drzewa dla osłony przed wiatrem, budując domy, siejąc i czekając na plony, z niepokojem obserwując chmury krążące nad horyzontem. Ciężkie zimy, zarazy, huragany, cyklony, szarańcza, w ciągu jednego dnia potrafiły odebrać dorobek całego roku, niszcząc plony, czasem przez kilka kolejnych sezonów. Fragmenty tego starego świata zachowała dla czytelników Laura Ingalls Wilder opisując swoje dzieciństwo przypadające na lata siedemdziesiąte XIX wieku w serii książek zatytułowanych "Domek na prerii".
***
Książki Laury Ingalls Wilder należą do zapomnianych przez polskie wydawnictwa, pierwsze tłumaczenia ukazały się na początku lat 90 - tych, tom czwarty "Nad Śliwkowym Strumieniem" o którym mowa w dzisiejszym poście ukazał się w roku 1993 i jest bezpośrednią kontynuacją "Domku na prerii", od tamtego czasu słuch o amerykańskiej autorce zaginął, a poszczególne części nabyć można już tylko na internetowych aukcjach za nieprzyzwoicie wygórowaną cenę, na szczęście istnieją jeszcze biblioteki, które zazwyczaj posiadają książki Laury w zbiorach literatury dziecięcej oraz możliwość zakupu oryginalnego wydania w języku angielskim.
"Nad Śliwkowym Strumieniem" spodoba się na pewno miłośnikom "Dzieci z Bullerbyn", którym brakowało kontynuacji książki Astrid Lindgren. Klimat opowieści jest bardzo podobny, historia  rozpoczyna się kiedy główne bohaterki Laura i Mary mają po kilka lat, ich placem zabaw jest niekończąca się preria, nadmiaru zabawek i książek dziewczynki nie posiadają, muszą więc zdawać się na własną wyobraźnię w wymyślaniu sobie zajęcia. Zwłaszcza wyobraźnia Laury jest niczym nieograniczona, dziewczynka chadza własnymi ścieżkami, nieraz pakując się w tarapaty z których wychodzi w jednym nienaruszonym kawałku chyba tylko dlatego, że Opatrzność czuwa nad dziećmi i pomyleńcami. Towarzyszem zabaw Laury i Mary jest ich wierny pies Jack, który na miano pioniera zasłużył na równi z rodziną Ingallsów, przemierzając na czterech łapach drogę nad Śliwkowy Strumień gdzie kończy się podróż całej rodziny z Indiańskiego Kraju* przez Kansas, Missouri, Iowa w głąb stanu Minnesota.
Dzień za dniem, od dłuższego czasu, Jack biegł truchtem między kołami wozu. Przemierzył w ten sposób drogę prowadzącą od małego drewnianego domku w Indiańskim Kraju[...]. Odpoczywał tylko wtedy, kiedy wóz zatrzymywał się na postój.  
Mały domek na prerii kojarzy się z drewnianym charakterystycznym domkiem pamiętanym z serialu, nad Śliwkowym Strumieniem Ingallsowie zamieszkują dla odmiany w ziemiance zakupionej wraz z farmą od norweskiego osadnika.
Drzwi ziemianki okrywało kolorowe pnącze, które wyrastało z traw na brzegu. Czerwone, niebieskie, fioletowe, w paski, różowe i białe kwiaty otwierały swe kielichy, podobne do ptasich gardziołek, jakby miały ochotę śpiewać piosenkę na chwałę tego cudownego poranka. Były to kwiaty powoju, zwane tutaj jutrzenkami. Laura przeszła ostrożnie pod rozśpiewanym kwieciem i znalazła się wewnątrz ziemianki. Ujrzała izbę o gładkich, dokładnie pobielonych ścianach i równo ubitym klepisku. Kiedy mama i Mary stanęły w drzwiach, w izdebce pociemniało. Wprawdzie tuż obok drzwi znajdowało się okno, zaklejone pergaminowym papierem, lecz wnęka okienna była tak głęboka, że promienie słońca, wpadając do środka, oświetlały tylko mały fragment izby. Przednia ściana ziemianki była zbudowana z darni. Pan Hanson najpierw wykopał w skarpie jamę, a potem pociął darń na długie paski i poukładał jeden na drugim. W ten sposób powstała frontowa ściana. Była gruba i mocna, bez jednej szczeliny. Nawet najmniejszy zimny powiew nie mógł dostać się przez nią do środka. 
Do pierwszych żniw ziemianka nad brzegiem strumienia jest schronieniem pięcioosobowej rodziny, w niej zmagają się z trudami zimy i wiosennymi powodziami, podczas których nieustanny huk wody układa dziewczynki do snu i budzi o poranku. Wiosną rusza budowa drewnianego domu, a Laura i Mary w pobliskim miasteczku rozpoczynają naukę w szkole, zawierają pierwsze przyjaźnie i zdobywają pierwszego wroga, córkę kupca Nellie. Rozpoczynające się gorące lato upływa na pracy i zabawie, opowieść o życiu w zgodzie z rytmem dyktowanym przez naturę wydaje się współczesnemu czytelnikowi wymyśloną bajką, a przecież książka opisuje nie tak odległe czasy.
Nad ciemną prerią lśniły jasne gwiazdy, nisko nad zachodnim horyzontem świecił srebrny sierp księżyca. Łąki uśpione nocną ciszą zdawały się miarowo oddychać przez sen.
Jednak i do tego raju zakradają się poważne zmartwienia, farmerzy tracą pierwsze plony, kiedy na okolicę spada plaga szarańczy, żarłoczne owady zamieniają prerię w pustkowie, na nadchodzącą zimę rodzina nie jest w stanie zabezpieczyć żadnych zapasów, dlatego ojciec dziewczynek wyrusza na poszukiwanie pracy, dwa kolejne letnie sezony spędzając poza domem.
Preria zupełnie się zmieniła. Trawy nie kołysały się na wietrze, tylko leżały na ziemi. W porannym słońcu bruzdy między nimi wyglądały jak pasma cieni. Wierzby były całkiem ogołocone z liści. Kilka śliweczek zwisało z nagich gałęzi w śliwkowej gęstwinie. Wciąż słychać było chrupanie posilających się owadów.
Oprócz pokazania czytelnikowi trudów i niebezpieczeństw życia w XIX wieku w zachodnich stanach Ameryki, "Nad Śliwkowym strumieniem" to również uniwersalna opowieść o krainie dzieciństwa, o trawach prerii, szemrzącym strumieniu, mroźnych białych zimach, letnich upalnych promieniach słońca na policzkach i nieskażonej jeszcze ludzką działalnością przyrodzie.

Nad Śliwkowym Strumieniem. ( On the Banks of Plum Creek ).
Laura Ingalls Wilder
Agencja KRIS, Warszawa 1993, 230 str.
*O Indiańskim Kraju możecie poczytać tutaj, a o założeniach Homestead Act tutaj.

Ale teraz przyjdzie nam żyć w jakiejś zabitej dechami wiosze. Wiesz, jaka nuda? Kika z beskidzkiego lasu. Maja Ładyńska.

Jeżeli podczas ferii zimowych brak wam zimowej oprawy, nie mogliście wyruszyć w ukochane góry sięgnijcie po idealną na styczniowy czas ks...