Być może szaleństwem jest, przy dzisiejszym upale, opowiadać Wam o wieczorze wigilijnym sprzed kilkudziesięciu lat w maleńkiej wiosce zagubionej w alpejskich górach. Przy prawie 40 - stopniowym skwarze trudno będzie mi wyczarować na potrzeby tego posta, chociaż odrobinę smutków i radości, jakie towarzyszyły tego dnia bohaterom "Skarbów śniegu", książki o której chyba już tylko ja pamiętam:).
Chociaż w "Skarbach śniegu" odnajdujemy wszystkie cztery pory roku w alpejskim, bajkowym wydaniu, wydarzenia przełomowe dla bohaterów tej krótkiej historii mają miejsce pod opiekuńczym blaskiem betlejemskiej gwiazdy. To podczas wigilijnej nocy umiera matka Anette, a kilka godzin wcześniej na świat przychodzi jej brat - Dani, którego najczulszą opiekunką staje się siedmioletnia dziewczynka.
Dla młodszego brata porzuca chwilowo szkołę Anette, nad dalszą, domową edukacją wnuczki czuwa wiekowa babcia, a nad całą rodziną Burnierów, pracujący na skromnym, górskim gospodarstwie ojciec. Pierwsze lata życia Daniego upływają na beztroskiej zabawie w wyjątkowo pięknych okolicznościach przyrody, pośród alpejskich łąk i lasów, w rytmie narzucanym przez kolejne pory roku, pośród mądrych opiekunów. Miejsce akcji odtworzyła Patricia St. John z własnych dziecięcych wspomnień:
Kiedy byłam małą dziewczynką, wraz z rodziną wyjechałam na kilka lat do Szwajcarii. Mieszkałam tam w dokładnie takiej samej chatce, w jakiej mogli mieszkać Anette i Dani. Zimą zjeżdżałam sankami do wiejskiej szkoły, a latem pomagałam przy zbiorach siana; tak jak oni wędrowałam ze stadem na górskie pastwiska i spałam w stogach. W wigilię Bożego Narodzenia razem z innymi dziećmi szłam do kaplicy, by zobaczyć drzewko ozdobione pomarańczami i niedźwiadkami z piernika. Podobnie jak Dani miałam białego kotka o imieniu Kacper, a mój mały braciszek często jeździł wózkiem, do którego zaprzężony był wielki bernardyn.
Najbliżsi sąsiedzi Burnierów to szkolny kolega Anette - Lucien, mieszkający z siostrą - Marie oraz owdowiałą matką w skromnej chatce. Zbuntowany i krnąbrny Lucien, obarczony ciężką pracą na roli i na różne sposoby próbujący wymigać się od uciążliwych obowiązków, nie przepada za ulubieńcami całej okolicy, młodymi Burnierami.
Konflikt Luciena z Anette, zaogniający się z winy uporu obojga, kończy się tragicznie dla Daniego. Przepychanki nad wąwozem, późniejszy upadek i kalectwo Daniego, zmieniają dziecięcą niechęć w nienawiść. Lucien potępiony i odrzucony przez mieszkańców małej górskiej osady, szuka ukojenia w rzeźbieniu, lekcji rzemiosła udziela mu tajemniczy mieszkaniec ukrytej w lesie chaty. Stary rzeźbiarz staje się duchowym przewodnikiem Luciena, poświęca mu czas i okazuje wsparcie, którego tak bardzo chłopcu brakowało.
Na pytanie dlaczego w opowieści dla dzieci zajęła się pisarka tak trudnym tematem, odpowie czytelnikowi data wydania książki. "Skarby śniegu" ukazały się w roku 1950, po wojennej zawierusze to właśnie przebaczać musiały od nowa nauczyć się narody wyniszczone psychicznie i fizycznie przez wojnę. Autorka obserwując próby scalania rodzin żołnierzy, którzy po powrocie do domów z frontu, nie zawsze odnajdowali, pozostawioną przed wyprawieniem się na wojenną tułaczkę sytuację rodzinną, postanowiła nadać historii o Anette, Danim i Lucienie właśnie takie przesłanie.
Mam dużą słabość do historii osadzonych w górskich krajobrazach: napisana piękną góralską gwarą "Szkoła nad obłokami" Marii Kownackiej, "Bella i Sebastian" i książka Patricii St. John to zdecydowanie moje ukochane książki z dzieciństwa. "Skarby śniegu" pokazują, jak wyglądało wiele lat temu życie farmerów w cieniu potęgi gór, jak pory roku wyznaczały rytm prac gospodarskich, jak zimą zamierało życie w górskich osadach, do tych fragmentów wracam bardzo często:
Konflikt Luciena z Anette, zaogniający się z winy uporu obojga, kończy się tragicznie dla Daniego. Przepychanki nad wąwozem, późniejszy upadek i kalectwo Daniego, zmieniają dziecięcą niechęć w nienawiść. Lucien potępiony i odrzucony przez mieszkańców małej górskiej osady, szuka ukojenia w rzeźbieniu, lekcji rzemiosła udziela mu tajemniczy mieszkaniec ukrytej w lesie chaty. Stary rzeźbiarz staje się duchowym przewodnikiem Luciena, poświęca mu czas i okazuje wsparcie, którego tak bardzo chłopcu brakowało.
Wychodząc z lasu, zauważył pomarańczowe światła w oknach chat, ciepłe i witające wędrowców. Świerszcze śpiewały wieczorną pieśń na polach, a świeżo ścięte siano pachniało mocno. Cienki rogalik księżyca oświecał czarne wierzchołki sosen - i było tak, jak to powiedział starzec - noc obdarowała swoim pięknem i spokojem, zarówno dobrych, jak i złych ludzi.Kluczem do zrozumienia, co pod sielską, zasypaną śniegiem powłoką chciała przekazać autorka młodym czytelnikom, jest zwrócenie uwagi na rok wydania książki oraz zapoznanie z biografią pisarki. Patricia St. John wychowana w głęboko religijnej rodzinie, wybrała zawód najpierw nauczycielki, potem misjonarki w Maroko. Podobnie jak w życiu, również w swoich książkach, świat Paricii St. John był solidnie osadzony w chrześcijańskich wartościach. Stąd "Skarby śniegu" są po części religijnym traktatem o przebaczeniu i odkupieniu win w duchu chrześcijańskim.
Na pytanie dlaczego w opowieści dla dzieci zajęła się pisarka tak trudnym tematem, odpowie czytelnikowi data wydania książki. "Skarby śniegu" ukazały się w roku 1950, po wojennej zawierusze to właśnie przebaczać musiały od nowa nauczyć się narody wyniszczone psychicznie i fizycznie przez wojnę. Autorka obserwując próby scalania rodzin żołnierzy, którzy po powrocie do domów z frontu, nie zawsze odnajdowali, pozostawioną przed wyprawieniem się na wojenną tułaczkę sytuację rodzinną, postanowiła nadać historii o Anette, Danim i Lucienie właśnie takie przesłanie.
Mam dużą słabość do historii osadzonych w górskich krajobrazach: napisana piękną góralską gwarą "Szkoła nad obłokami" Marii Kownackiej, "Bella i Sebastian" i książka Patricii St. John to zdecydowanie moje ukochane książki z dzieciństwa. "Skarby śniegu" pokazują, jak wyglądało wiele lat temu życie farmerów w cieniu potęgi gór, jak pory roku wyznaczały rytm prac gospodarskich, jak zimą zamierało życie w górskich osadach, do tych fragmentów wracam bardzo często:
W Szwajcarii, kiedy trawa wyrastała bujnie na polach, krowy wypędzane były na wyższe pastwiska na całe lato. W tym czasie trawa w dolinach mogła rosnąć spokojnie, by potem służyć za pokarm zimą. Farmerzy szli ze swoimi stadami i mieszkali latem w górskich szałasach, podczas gdy kobiety z dziećmi pozostawały w domach. Jednakże tego jedynego dnia, gdy stada wyruszały w góry, wszyscy hodowcy wraz ze swoimi rodzinami podążali za zwierzętami i spędzali jeden dzień w górach, zakwaterowując krowy w ich nowym mieszkaniu.
Kojąca i nie starzejąca się książka dla dzieci, pachnąca świeżo skoszonym sianem i gorącą czekoladą, popijaną jesienią przez głównych bohaterów, baśń wigilijna o mozolnych próbach odkupienia winy, do której najlepiej zajrzeć w okolicy grudnia, chociaż opisy alpejskiej zimy przyjemnie chłodzą, więc może i rozpalony sierpień nie jest najgorszym czasem na lekturę "Skarbów śniegu":).
Skarby śniegu. ( Treasures of the Snow. )
Skarby śniegu. ( Treasures of the Snow. )
Patricia St. John
Oficyna Wydawnicza "Vocatio"
Warszawa 1994, 194 str. ( cytat z tytułu posta znajduje się na str. 9 książki )
Cudnie ją zaprezentowałaś.Tak, że chciałoby się ją przeczytać."Bell e i Sebastiana" znam tylko z sympatia wspominanego serialu.
OdpowiedzUsuńDziękuję, mam nadzieję, że chociaż odrobinę uroku tej zapomnianej książki udało mi się pokazać w tym poście:). Serial "Bella i Sebastian" też musiałam kiedyś oglądać, bo dobrze pamiętam chłopczyka, który grał Sebastiana, ale to musiało być dawno temu, bo serial jest czarno-biały.
UsuńPamiętam, że wspominałaś już o niej kiedyś. Zapisałam sobie wówczas tytuł, a przeczytałam przed ostatnimi świętami Bożego Narodzenia. Rzeczywiście ta historia oczarowuje i koi. Autorka świetnie poprowadziła tę opowieść: najpierw się współczuje Daniemu i Anette, a później Lucienowi. Zabrakło mi tylko czasu, żeby napisać o niej u siebie, a teraz wrażenia zatarły się w pamięci ;-(
OdpowiedzUsuńPrzy okazji którejś z zabaw blogowych, i odpowiedzi na pytanie o książki polecane na wigilijną lekturę wspominałam o "Skarbach..." P. St. John, bo takie oczyszczająco-przedświąteczne właściwości ma ta baśń o wybaczaniu:). A postać Luciena jest tak wielowymiarowo przedstawiona, że trudno go potępiać, z czasem więcej ma czytelnik dla niego współczucia niż niechęci. Ilość książek, którą przeczytałam, a nie napisałam nawet słówka o nich na wyspie książek jest tak ogromna, że powoli o niektórych zapominam, ale tak to jest jak się bloger książkowy pół roku nie objawia prawie wcale.
UsuńZgadza się; w pewnym momencie jest go ogromnie żal, bo kara, jaką wymierzyli mu rówieśnicy, wydaje się zbyt surowa.
UsuńMam podobnie - wprawdzie nie czytam aż tyle, ale jeśli w krótkim czasie nie napiszę notki na blogu, to potem przepadło. Ale może też nie o wszystkim trzeba pisać? ;-)
Masz rację nie o wszystkim trzeba pisać, inaczej blog z przyjemności zamieniłby się w udrękę:).
Usuń