Pisanie kontynuacji powieści takich jak "Dziwne losy Jane Eyre" jest karkołomnym zadaniem, czytanie ich to równie szalony pomysł.
Powieść Emmy Tennant dzieli się na trzy części, autorka oddaje w niej głos bohaterom pominiętym w "Dziwnych losach Jane Eyre". Narratorami powieści są przede wszystkim Adelka Varens, Edward Rochester i Pani Fairfax. Każda z części opowiada o innym etapie losów głównych bohaterów, w pierwszej poznajemy paryski epizod z życia Edwarda, historie jego miłości do Celiny Varens, opowiedzianą z punktu widzenia dziecka - Adelki. Po śmierci matki dziewczynka niespodziewanie zjawia się u wrót Thornfield Hall, z oryginału wiemy, że to Pan Rochester przywiózł dziecko z Paryża, a nie samo przybyło pod jego drzwi. Część trzecia, najkrótsza, opowiada o dalszych losach bohaterów, o tym jak ułożyli sobie dalsze życie.
O ile wariacje na temat dalszego ciągu wydarzeń popularnych powieści jestem w stanie objąć rozumem i w sumie mi nie przeszkadzają, o tyle zmian w zasadniczej części książek takich jak dzieło Charlotte Brontë pojąć nie potrafię, zwłaszcza jeśli pełne są błędów, które pewnie są celowe i służą poprowadzeniu historii w kierunku zamierzonym przez Emmę Tennant, ale wyglądają jakby autorka nie znała książki, której kontynuacje napisała.
Morderstwo, cudowne ozdrowienie w kostnicy, cyrkowe popisy Adelki, odnalezienie tajemniczych zwłok, drugich w okolicach Thornfield, zgubienie jednej pokaźnych rozmiarów służącej, do tego wszystkiego rewolucyjny Paryż i wychodzi nam wielki chaos. Autorka pokusiła się również o stworzenie alternatywnej wersji pożaru w Thornfield. Nie zgadniecie kto i dlaczego spalił to zacne domostwo:). Nie odnalazłam w "Dziwnych losach Adelki" nawet cienia moich ukochanych bohaterów, nawet odrobiny magii, którą jak dla mnie jest wypełniona książka Charlotte Brontë.
Czytałam już "Pemberley" Emmy Tennant i była to naprawdę niezła książka, oczywiście daleko jej było do powieści Jane Austen, ale opierała się na ciekawym pomyśle i z tego co pamiętam trzymała niezły poziom. W ubiegłym roku zakupiłam "Emancypację Mary Bennet" i była to sromotna klęska, do dziś żałuję wydanych na nią pieniędzy. Kiedy następnym razem wpadnę na pomysł przeczytania, albo co gorsza kupienia kontynuacji jakiejś powieści dam sobie po łapach.
Dziwne losy Adelki
Emma Tennant
wydawnictwo C&TO ile wariacje na temat dalszego ciągu wydarzeń popularnych powieści jestem w stanie objąć rozumem i w sumie mi nie przeszkadzają, o tyle zmian w zasadniczej części książek takich jak dzieło Charlotte Brontë pojąć nie potrafię, zwłaszcza jeśli pełne są błędów, które pewnie są celowe i służą poprowadzeniu historii w kierunku zamierzonym przez Emmę Tennant, ale wyglądają jakby autorka nie znała książki, której kontynuacje napisała.
Morderstwo, cudowne ozdrowienie w kostnicy, cyrkowe popisy Adelki, odnalezienie tajemniczych zwłok, drugich w okolicach Thornfield, zgubienie jednej pokaźnych rozmiarów służącej, do tego wszystkiego rewolucyjny Paryż i wychodzi nam wielki chaos. Autorka pokusiła się również o stworzenie alternatywnej wersji pożaru w Thornfield. Nie zgadniecie kto i dlaczego spalił to zacne domostwo:). Nie odnalazłam w "Dziwnych losach Adelki" nawet cienia moich ukochanych bohaterów, nawet odrobiny magii, którą jak dla mnie jest wypełniona książka Charlotte Brontë.
Czytałam już "Pemberley" Emmy Tennant i była to naprawdę niezła książka, oczywiście daleko jej było do powieści Jane Austen, ale opierała się na ciekawym pomyśle i z tego co pamiętam trzymała niezły poziom. W ubiegłym roku zakupiłam "Emancypację Mary Bennet" i była to sromotna klęska, do dziś żałuję wydanych na nią pieniędzy. Kiedy następnym razem wpadnę na pomysł przeczytania, albo co gorsza kupienia kontynuacji jakiejś powieści dam sobie po łapach.
Dziwne losy Adelki
Emma Tennant
Toruń 2005, 186 str.
*zamorska księżniczka, w książce jest sporo francuskojęzycznych wtrąceń, które przypomniały mi że gdzieś, kiedyś uczyłam się tego języka;).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz