Moja ulubiona bajka ze zbioru "Święty Mikołaj" jest piękną opowieścią o legendzie młodego Mikołaja, który majątek otrzymany od rodziców dzieli pomiędzy ubogich mieszkańców miasteczka. Mikołaj odwiedza obdarowywanych nocą i działa w wielkiej tajemnicy. Tajemnica jest tak pilnie chroniona, że Mikołaj otrzymuje od mieszkańców swojego miasteczka przydomek szatana z zamku, ponieważ jego majątek kurczy się w krótkim czasie, a sąsiedzi są przekonani, że Mikołaj zużywa swoje pieniądze w mało chwalebny sposób, nie łączą jego osoby z aniołem, który nocą odwiedza ubogich. "Opowiadanie wigilijne" z kolei jest historią o tym jak trudno czasem utrzymać nerwy na wodzy w Boże Narodzenie. Mały Janek nie wytrzymuje wigilijnego ciśnienia, jakie konsekwencje ściąga na swoją rozpaloną głowę dowiemy się z tej gwiazdkowej historii, która jest wiernym obrazem naszego pełnego niedoskonałości życia codziennego. W "Bajkach niebieskich" odnajdziemy również sporo zabłąkanych aniołków, które ostatecznie odnajdują dobrą drogę i diabełków, które też gubią się między obłokami Królestwa Niebieskiego i o dziwo zostają w nim na dłużej. Ks. Maliński tłumacząc tytuł swojej książki jako "Bajki niebieskie" - bo to bajki o niebie i ziemi w zasadzie najkrócej tłumaczy nam zawartość tej książki, bo to historie nie tylko z nieba, te aniołki jakoś tak podejrzanie bardziej przypominają kilkulatki, które biegają po miastach i wsiach, daleko bardziej je przypominają niż istoty niebieskie. Piękny klimat, cudowny powrót do dzieciństwa, historie opowiedziane w Bajkach niebieskich pozwalają chociaż na chwile wyprostować te nasze dorosłe ścieżki:).
Cytat, który jest tytułem dzisiejszego posta to słowa człowieka, który potrafi pięknie i mądrze mówić o codzienności i pochodzą z jego twórczości dla dorosłych. Ks. Mieczysław Maliński mówi prosto o sprawach trudnych, dzięki niemu życie przestaje wydawać się tak strasznie skomplikowane. Polecam bajki i całokształt twórczości, na przedświąteczne, duchowe oczyszczenie.
Bajki niebieskie
ks. Mieczysław Maliński
wydawnictwo Rhema
Kraków 1996, 207 str.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz