Pogoda za oknem nie zachęca do przebywania w ogrodach, na balkonach czy działkach. Od rana leje niemiłosiernie i jest koszmarnie zimno, więc trochę na przekór nieciekawej aurze zapraszam was dzisiaj na spacer po ukochanym ogrodzie niezwykłej kobiety - hrabiny Elizabeth von Arnim.
Na powieść "Elizabeth i jej ogród" zwróciłam uwagę będąc na ulubionym stoisku z książkami, początkowo nie skusiłam się na jej zakup, dopiero po sprawdzeniu opinii na jej temat przyniosłam ją do domu kilka tygodni później. Książka jest niewielka, pięknie wydana, stylizowana na stare wiktoriańskie powieści. Co mnie bardzo ucieszyło, jest w niej kilka zdjęć dworu von Arnimów w Nassenheide, z jednego z nich uśmiechają się do nas Kwietniowe, Majowe i Czerwcowe - dzieci Elizabeth. Dzisiaj w Rzędzinach zachowały się jedynie szkoła i park, dwór i ogród nie przetrwały zawieruch historii.
Elizabeth, młoda żona hrabiego von Arnim, który w książce tytułowany jest częściej mianem Gniewnego, aniżeli hrabiego (co daje nam pojęcie o relacjach panujących w ich małżeństwie), przybywa do dworu w 1896 roku. Jest wiosna, autorka wyrusza na spacer do ogrodów okalających posiadłość i znajduje nowy cel w życiu. Cała powieść to hołd złożony wiejskiemu życiu i ogrodowi w Rzędzinach, razem z autorką metodą prób i błędów uczymy się ogrodnictwa, zatrudniamy kolejnych ogrodników, czasem zdarza nam się na nich narzekać, przyjmujemy gości z umiarkowaną radością, a żegnamy ich z ogromnym entuzjazmem (na usprawiedliwienie autorki dodam, ze wizyty gości w tamtych czasach trwały długie tygodnie, więc nawet najbardziej towarzyskiej z osób mogłoby braknąć cierpliwości:). Stajemy się częścią życia i ogrodu autorki, siedzimy z nią w cieniu wiązu latem obserwując piękno natury i bawiące się dzieci, pięknie nazywane przez hrabinę Kwietniowym, Majowym i Czerwcowym. Autorka była kobietą wyprzedzającą swoje czasy, miała ogromną odwagę, żeby rozwieść się ze swoim mężem i podążyć za marzeniem o pisaniu książek. Elizabeth von Arnim jest również autorką książki "Zaczarowany kwiecień", którą mam ochotę przeczytać, jednak póki co nie miałam okazji. Ogromnie polubiłam główną bohaterkę, z wielką przyjemnością czytałam o jej życiu codziennym, a już opowieść o bibliotece, w której Elizabeth spędzała zimowe wieczory musi urzec każdego miłośnika książek Z autorką dzieli mnie jeszcze jedno, sama jestem również właścicielką dużego ogrodu i sadu, co prawda na co dzień dzieli mnie od niego wiele kilometrów i swojej pasji ogrodnictwa mogę oddawać się rzadziej, niż bym chciała. Za to balkon miejskiego mieszkania od zawsze tonie w kwiatach i jest taką namiastką ogrodu z prawdziwego zdarzenia. Teraz w moim ogrodzie kwitną jeszcze ostatnie jesienne róże, reszta roślin powoli szykuje się do zimowego snu. Z książką "Elizabeth i jej ogród" kojarzy mi się zapach lilii, hitu tegorocznego lata w moim ogrodzie:).
Elizabeth, młoda żona hrabiego von Arnim, który w książce tytułowany jest częściej mianem Gniewnego, aniżeli hrabiego (co daje nam pojęcie o relacjach panujących w ich małżeństwie), przybywa do dworu w 1896 roku. Jest wiosna, autorka wyrusza na spacer do ogrodów okalających posiadłość i znajduje nowy cel w życiu. Cała powieść to hołd złożony wiejskiemu życiu i ogrodowi w Rzędzinach, razem z autorką metodą prób i błędów uczymy się ogrodnictwa, zatrudniamy kolejnych ogrodników, czasem zdarza nam się na nich narzekać, przyjmujemy gości z umiarkowaną radością, a żegnamy ich z ogromnym entuzjazmem (na usprawiedliwienie autorki dodam, ze wizyty gości w tamtych czasach trwały długie tygodnie, więc nawet najbardziej towarzyskiej z osób mogłoby braknąć cierpliwości:). Stajemy się częścią życia i ogrodu autorki, siedzimy z nią w cieniu wiązu latem obserwując piękno natury i bawiące się dzieci, pięknie nazywane przez hrabinę Kwietniowym, Majowym i Czerwcowym. Autorka była kobietą wyprzedzającą swoje czasy, miała ogromną odwagę, żeby rozwieść się ze swoim mężem i podążyć za marzeniem o pisaniu książek. Elizabeth von Arnim jest również autorką książki "Zaczarowany kwiecień", którą mam ochotę przeczytać, jednak póki co nie miałam okazji. Ogromnie polubiłam główną bohaterkę, z wielką przyjemnością czytałam o jej życiu codziennym, a już opowieść o bibliotece, w której Elizabeth spędzała zimowe wieczory musi urzec każdego miłośnika książek Z autorką dzieli mnie jeszcze jedno, sama jestem również właścicielką dużego ogrodu i sadu, co prawda na co dzień dzieli mnie od niego wiele kilometrów i swojej pasji ogrodnictwa mogę oddawać się rzadziej, niż bym chciała. Za to balkon miejskiego mieszkania od zawsze tonie w kwiatach i jest taką namiastką ogrodu z prawdziwego zdarzenia. Teraz w moim ogrodzie kwitną jeszcze ostatnie jesienne róże, reszta roślin powoli szykuje się do zimowego snu. Z książką "Elizabeth i jej ogród" kojarzy mi się zapach lilii, hitu tegorocznego lata w moim ogrodzie:).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz