Jesień w pełni, poranne przedzieranie się przez krakowskie mgły wpędza w dość ponury nastrój, sytuacji nie ratują nawet ciepłe popołudniowe spacery. I w takich warunkach atmosferycznych, do czytania wybrałam sobie książkę Henninga Mankella "O krok". Chyba nieświadomie postanowiłam się dobić, bo atmosfera książki wypisz, wymaluj i patrz wyżej, teraz znów mogę wrócić do pierwszego akapitu i przedzierania się przez mgłę, bo z tym właśnie kojarzy mi się ten kryminał. Od początku nic tu nie jest oczywiste, nie ma cudownego wychodzenia z grobowców głównych bohaterów, nie ma łatwych rozwiązań. I chyba właśnie na tym polega wyższość Mankella nad innymi autorami kryminałów.
Ale zacznijmy od początku, jest czerwiec, Szwedzi celebrują noc świętojańską, grupa młodych ludzi postanawia uczcić ten dzień w wyjątkowy sposób, przebiera się w stroje z epoki Bellmana i udaje do rezerwatu. W noc letniego przesilenia trójka przyjaciół ginie od strzału w głowę, morderca ukrywa zwłoki, które policja odnajduje dopiero po dwóch miesiącach. Kolejną ofiarą jest policjant z wydziału zabójstw, a jedyną poszlaką, która zdaje się prowadzić do mordercy tajemnicze zdjęcie. Początki śledztwa nie napawają optymizmem, wytężona praca grupy dochodzeniowej nie przynosi żadnych wymiernych efektów, z każdym dniem rośnie prawdopodobieństwo, że morderca uderzy ponownie.
Głównym bohaterem książki jest Kurt Wallander, doświadczony policjant, oddany pracy i kompletnie nie dbający o zdrowie. Autor od początku nas nie oszczędza, znamy każdy szczegół z życia głównego bohatera, o której i gdzie pojechał, jakie pytania zadał świadkom, jakie uzyskał odpowiedzi, śłedzimy jego tok myślenia, dowiadujemy się ile szklanek wody wypił, no i oczywiście ile razy w tym czasie się wysikał. Szwedzki obłęd? Raczej świadomy zamysł Henninga Mankella. Książka dzięki tym zabiegom sprawia wrażenie reportażu lub dokładnego sprawozdania policyjnego z poszukiwań mordercy.
"O krok" jest pierwszą przeczytaną przeze mnie książką Henninga Mankella. Autor ukazuje w niej bardzo realny obraz pracy policji i ciekawą diagnozę społeczną Szwecji z połowy lat dziewięćdziesiątych. Polubiłam Kurta Wallandera i z przyjemnością sięgnę po kolejne kryminały opowiadające o jego losach.
Głównym bohaterem książki jest Kurt Wallander, doświadczony policjant, oddany pracy i kompletnie nie dbający o zdrowie. Autor od początku nas nie oszczędza, znamy każdy szczegół z życia głównego bohatera, o której i gdzie pojechał, jakie pytania zadał świadkom, jakie uzyskał odpowiedzi, śłedzimy jego tok myślenia, dowiadujemy się ile szklanek wody wypił, no i oczywiście ile razy w tym czasie się wysikał. Szwedzki obłęd? Raczej świadomy zamysł Henninga Mankella. Książka dzięki tym zabiegom sprawia wrażenie reportażu lub dokładnego sprawozdania policyjnego z poszukiwań mordercy.
"O krok" jest pierwszą przeczytaną przeze mnie książką Henninga Mankella. Autor ukazuje w niej bardzo realny obraz pracy policji i ciekawą diagnozę społeczną Szwecji z połowy lat dziewięćdziesiątych. Polubiłam Kurta Wallandera i z przyjemnością sięgnę po kolejne kryminały opowiadające o jego losach.
O krok
Henning Mankell
Wydawnictwo W.A.B.
Warszawa 2006, 499 str.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz