"Psy z Rygi" są drugą przeczytaną przeze mnie książką Henninga Mankella. Po poprzednim tomie miałam niedosyt informacji na temat głównego bohatera, dlatego będąc w bibliotece wyłowiłam z półek właśnie "Psy z Rygi" i znów kilka jesiennych wieczorów spędziłam w mrocznym świecie zagadek kryminalnych rodem ze Szwecji. Jak widać, książki Mankella czytam kompletnie niechronologicznie wydarzenia opisane w "O krok" to druga połowa lat dziewięćdziesiątych, "Psy z Rygi" powstały kilka lat wcześniej w 1992 roku, a opisują rok 1991.
Początek książki nie jest specjalnie zaskakujący, w mroźny zimowy dzień, dwóch przemytników zauważa dryfujący po morzu ponton z makabryczną zawartością trupów sztuk dwie. Policjanci z Ystadu mają za zadanie rozwiązać zagadkę dotyczącą pochodzenia ofiar, badania patologów wskazują, że nie są to Szwedzi tylko obywatele jednej z republik nadbałtyckich. Po ostatecznym ustaleniu narodowości zamordowanych rezydentów pontonu, Kurt Wallander otrzymuje wsparcie z Łotwy, doświadczonego majora policji Karlisa Liepę. W całą sprawę angażuje się również zupełnie nieoczekiwanie szwedzkie MSZ. Rozpoczyna się kolejne żmudne śledztwo prowadzone przez Wallandera, którego początek ma miejsce w Ystadt, a potem przenosi się do Łotwy.
W tej książce mamy zatem zestawione na zasadzie kontrastu dwa miasta Rygę i szwedzki Ystadt, mamy okazję przyjrzeć się dwum zupełnie odmiennym modelom życia po dwóch różnych stronach żelaznej kurtyny.
Autor przedstawił trudną sytuację polityczną i społeczną Łotwy w 1991 roku, kraju w którym obok rdzennych Łotyszy mieszka około 30% Rosjan. Zaraz po oderwaniu się tej nadbałtyckiej republiki od Związku Radzieckiego trudno było nakreślić nowy demokratyczny kierunek rozwoju państwa, w którym duża cześć decydentów nadal uważała, że Bóg zasiada na Kremlu. Opozycja demokratyczna ciągle była poddawana presji i próbom skompromitowania przez rozszalałe służby specjalne.
W "Psach z Rygi" poznajemy dokładniej życie prywatne głównego bohatera, jego trudną relację z ojcem - artystą oraz zaczątki jego związku z pewną łotewską wdową.
W tej książce mamy zatem zestawione na zasadzie kontrastu dwa miasta Rygę i szwedzki Ystadt, mamy okazję przyjrzeć się dwum zupełnie odmiennym modelom życia po dwóch różnych stronach żelaznej kurtyny.
Autor przedstawił trudną sytuację polityczną i społeczną Łotwy w 1991 roku, kraju w którym obok rdzennych Łotyszy mieszka około 30% Rosjan. Zaraz po oderwaniu się tej nadbałtyckiej republiki od Związku Radzieckiego trudno było nakreślić nowy demokratyczny kierunek rozwoju państwa, w którym duża cześć decydentów nadal uważała, że Bóg zasiada na Kremlu. Opozycja demokratyczna ciągle była poddawana presji i próbom skompromitowania przez rozszalałe służby specjalne.
W "Psach z Rygi" poznajemy dokładniej życie prywatne głównego bohatera, jego trudną relację z ojcem - artystą oraz zaczątki jego związku z pewną łotewską wdową.
Jak dla mnie sporo jest niespójności w tej książce, kompletnie nie rozumiem w jakim celu głównego bohatera wysłano do Rygi, jak pokazały późniejsze wydarzenia nie miał przecież żadnego realnego wpływu na działania łotewskich śledczych. Trochę naciągana fabuła, w której jeden policjant z zachodu robi porządki w zaprzyjaźnionym kraju. Przy całej sympatii dla Kurta Wallandera wydaje mi się, że uwalnianie się spod wpływów Związku Radzieckiego mimo wszystko takie łatwe nie było.
Podoba mi się styl Henninga Mankella, a szczególnie sposób w jaki snuje swoje obserwacje społeczne.
Psy z RygiPodoba mi się styl Henninga Mankella, a szczególnie sposób w jaki snuje swoje obserwacje społeczne.
Henning Mankell
Wydawnictwo W.A.B.
Warszawa 2006, 284 str.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz