środa, 8 lutego 2012

Nieprzyjaciel musiał widać straszliwie zawinić jeżeli trzeba było dążyć przez morze, aby go mordować. Mój Kary. Anna Sewell.

Wyobraźcie sobie rzekę powozów, omnibusów, wozów, dorożek, platform ciężarowych, wagonów meblowych, wszelkiego rodzaju zaprzęgów posuwających się wolną falą. Tak przecież jeszcze w XIX wieku wyglądały drogi dużych europejskich miast. Dorożki, dwukółki, wozy ciągnięte przez koński zaprzęg były naturalną częścią również angielskiego krajobrazu. W czasach, w których końskie zaprzęgi stanowiły ważny środek lokomocji zarówno na prowincji jak i w miastach Anna Sewell buduje swoją opowieść, która uczy szacunku dla tych pięknych, silnych zwierząt.
"Mój Kary" to krótka historia o miłości do koni. Założeniem autorki było stworzyć książkę, która nauczy ludzi hodujących konie jak się z nimi w delikatny sposób obchodzić, nie zamęczać pracą ponad siły i nie dręczyć dyktowanym przez modę przyduszaniem koni wędzidłem. Z czasem końskich zaprzęgów na drogach ubyło, a "Mój Kary" załapał się do klasyki literatury dziecięcej. 
"Mój Kary" to imię głównego bohatera i narratora tej książki. Bohatera, którego poznajemy w dniu, w którym przychodzi na świat na łące. Pierwsze lata jego życia pełne są radości i beztroski, wyglądają tak jak powinny wyglądać pierwsze lata życia każdego żywego stworzenia. Mój Kary ma dobrych, łagodnych opiekunów, wyrasta więc na posłusznego, spokojnego konia. Zmiany na gorsze przychodzą wraz ze zmianą właściciela, z dworu Birtwick Park trafia Mój Kary do pałacu. Wydawałoby się, że to awans społeczny, jednak zaniedbania opiekunów stajni prowadzą do wypadku, który okalecza konia. Każda kolejna sprzedaż to cięższe warunki życia i pracy.
Wszystko co o koniach napisano z założenia bardzo mi się podoba, a z panią Anną Sewell, gdybym żyła w wiktoriańskiej Anglii, chętnie wypiłabym niejedną filiżankę herbaty podczas rozmów o ochronie zwierząt. Książka dla dzieci, ucząca szacunku dla zwierząt. Popieram zawarte w niej postulaty, przedstawione nieco anachronicznie, ale łatwe do przełożenia na nasze warunki i naszych małych domowych towarzyszy, którym należy się mnóstwo miłości i szacunku:).

Mój Kary (  Black Beauty )
Anna Sewell
Wydawnictwo WAZA
Warszawa 1997, 181 str.

2 komentarze:

  1. Mam tę książkę w planach, ale przyznam, że trochę się jej boję. Ciężko mi się czyta o dręczeniu zwierząt.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anna Sewell nie epatuje może drastycznymi opisami, chociaż momentami faktycznie ścina krew w żyłach dla jak głupich pobudek ludzie dręczyli konie wędzidłem czy kurtyzowaniem ogonów. Konie na wojnie to też straszna historia. Trudne tematy ale podane łagodnie.

      Usuń

Ale teraz przyjdzie nam żyć w jakiejś zabitej dechami wiosze. Wiesz, jaka nuda? Kika z beskidzkiego lasu. Maja Ładyńska.

Jeżeli podczas ferii zimowych brak wam zimowej oprawy, nie mogliście wyruszyć w ukochane góry sięgnijcie po idealną na styczniowy czas ks...