Przy stole założonym książkami i zeszytami, siedziała Ania. Był to łagodny wieczór wrześniowy. Drobno zapisane arkusze, nad którymi pochylała głowę, nie miały jednak nic wspólnego ani z jej studiami, ani z ćwiczeniami jej uczniów.Cytat pochodzi z "Ani z Avonlea" Lucy Maud Montgomery, którą czytam po raz kolejny z wielką przyjemnością:). Mam wreszcie piękne, albumowe wydanie tej książki. Wygląda na trwałe i wytrzymałe, nie rozsypie się tak jak poprzednie, od wielokrotnego czytania i przeglądania:). Post rozpoczęłam tym właśnie cytatem, ponieważ każdą wolną chwilę, odkąd pogoda pozwala, spędzam przed takim zaścielonym książkami stolikiem balkonowym. Poza książkami do przeczytania i albumami do przejrzenia, stolik zapełnia zwykle filiżanka z herbatą i ostatnio, długo wyczekiwane i ukochane...truskawki:). Podjadając truskawki przeglądam "Skrzaty", jedną z najpiękniej wydanych książek dla dzieci i obrazy Jana De Tusch-Lec, ilustrujące albumowe wydanie "Ani z Avonlea".
O drugim tomie przygód Ani Shirley napiszę jeszcze, któregoś dnia, dzisiaj będzie post o historii pewnego tajemniczego "Dworku pod dębami".
***
Jeżeli w tytule książki autor zawiera obietnice przekazania nam dziejów jakiegoś dworu, nie potrafię się takiej historii oprzeć:). I nie ma większego znaczenia dla jakiej kategorii wiekowej przeznaczył autor swoje dzieło. Książki dla dzieci i młodzieży lubię chyba nawet bardziej, niż te dla dorosłych. Przynajmniej przez ostatnich kilka miesięcy sięgam po nie chętniej. "Dworek pod dębami" ukryty był w zakamarkach miejskiej biblioteki, trafił w moje ręce przypadkowo, nie spotkałam się dotąd z tym tytułem. Całą historię dworku pod dębami tworzą cztery tomy, każdy z nich opowiada o innej porze roku. W bibliotece znalazłam tom pierwszy-letni i trzeci- zimowy.
W "Prawdziwej magii" poznajemy głównych bohaterów, osieroconą Małą i jej dziadków. Mała przyjeżdża do dworku, spędzić wakacje u swojej ciotki i jej licznej rodziny. Ciotka, kilka lat wcześniej otrzymała zaniedbany dworek w spadku i odtąd zamieszkuje go z mężem i trójką jego dzieci z pierwszego małżeństwa: Kubą i bliźniętami: Jackiem i Agatką, dwór zamieszkuje również tajemnicza ochmistrzyni Franciszka, koty i psy.
Stary ogród dworu zdobi rzeźba kozła, który nocami opuszcza swój posterunek i z czasem... zaprzyjaźnia się z Małą. Na rzeczywistość, w której Mała dochodzi do siebie po utracie rodziców i próbuje zaprzyjaźnić się z mieszkańcami dworku pod dębami, autorka nakłada drugą bajkowo-fantastyczną warstwę opowieści, w której dziewczynka udaje się w tajemniczą podróż pociągiem. Dwa światy przeplatają się i uzupełniają, od powodzenia bajkowej misji, zależy przyszłość Małej w dworku.
W "Równych szansach" Mała jest już pełnoprawnym mieszkańcem dworu pod dębami. W wieży, którą zamieszkuje, każdej nocy pojawia się korowód bajkowych postaci, przyjaciół Małej. Życiem wioski wstrząsa informacja o likwidacji szkoły do której uczęszczają dzieci z dworku, a domem zmiana jaka zachodzi w ciotce, wuju i babci.
Za oknem piękna zima, ale Mała nie ma czasu na zimowe leniuchowanie. Znów przychodzi jej się zmierzyć w innej rzeczywistości w bajkowym teleturnieju, tym razem o odzyskanie dawnych charakterów opiekunów.
"Dworek pod dębami" nie jest na szczęście aż tak zakręcony, jak moja notka o tej książce:). Trochę w tej historii klimatu "Baśnioboru" zmieszanego z polskimi realiami. Jednym słowem, bardzo przyjemna lektura:).
Dworek pod dębami. Tom I. Prawdziwa magia.
Dworek pod dębami. Tom III. Równe szanse.
Anna Michalak
wydawnictwo Publicat, tom I - 118 str., tom III - 120 str.
Czy do tego magicznego dworku mogła by prowadzić wąska dróżka zakończona moją furtką?:)
OdpowiedzUsuńMyślę, że byłaby piękną ilustracją do tej książki:).
UsuńMarietto,
OdpowiedzUsuńCzasami więcej jest w nas z dziecka, niż widać na pierwszy rzut oka. To dobrze, wiesz? Jak dla mnie, człowiek, który przestał być dzieckiem zatracił w sobie coś ważnego. Niewinność? Czystość? Wierność marzeniom? Wiarę? Może po kawałku z tego wszystkiego, a może coś jeszcze innego...
Trafiłam na Twój blog tak całkiem przypadkowo swego czasu, trafia się przecież na wiele. Ale niewiele zostaje w pamięci, oj jest ich bardzo mało, które w jakiś sposób zaskoczą, oczywiście pozytywnie i kiedy poczuje się jakąś nić sympatii, wspólnego podejścia do wielu spraw, czy do życia. Innymi słowy - coś co łączy.
Cytat z Ani mnie ujął, zdecydowanie, gdyż kocham rudowłosą istotkę od lat. Dojrzewam z nią, dorastam i wracam ciągle na nowo. Niedługo czas na powtórkę "Ani na uniwersytecie", tak... przyszedł czas.
Pisz jak najwięcej i rozkoszuj się pięknem słońca, zapachem wiatru i tymi marzeniami, które z sobą przynosi :).
Pozdrawiam serdecznie
Elina
No ja ostatnio zdecydowanie przekarmiam swoje wewnętrzne dziecko literaturą, która umilała mi dzieciństwo. Bardzo miło czytało mi się Twoje słowa. Sądząc po Twoich postach, faktycznie na pewne sprawy patrzymy podobnie. Pozdrawiam:).
Usuń