środa, 24 października 2012

Pan Czapla odkrywa swe mieszkanie na nowo. Małomówny i rodzina. Małgorzata Musierowicz.

Im zimniej za oknem, tym więcej czytam, na październikową rozgrzewkę przyniosłam sobie z biblioteki książki Małgorzaty Musierowicz, zanim zatopię się jesiennie w Jeżycjadzie, sięgnęłam po "Małomównego i rodzinę".
Młoda wdowa, pani Ptaszkowska jest zapracowaną mamą czternastoletniego Munia, rok młodszego Tunia oraz sześcioletniej Moniki, nazywanej przez braci Rzodkiewką. W domu Ptaszkowskich, których z całych sił wspiera dzielna babcia, królują książki. Najstarszy Munio to istna encyklopedia cytatów, książki hałdami zalegają w skromnym mieszkaniu, pasji czytania oddaje się również babcia i mama - bibliotekarka. Smutną i monotonną po śmierci ojca egzystencję rodziny, odmienia propozycja nowej pracy i przeprowadzki do prowincjonalnego Śmietankowa, gdzie pani Ptaszkowska ma objąć posadę bibliotekarki.
Ptaszkowscy bez wahania pakują dobytek i wyruszają do otoczonego lasami Śmietankowa. Dom na wzgórzu, który zajmują, to miejsce wymarzone dla każdego mola książkowego, bowiem parter zajmuje ogromna biblioteka: 
Była to sala niska i obszerna, pozastawiana prostymi regałami. Jak zwykle tam, gdzie duża ilość książek stoi w porządku na półkach, tak i w tym pomieszczeniu panował teraz nastrój tajemniczy. Munio przystanął na chwilę, skoro tylko otworzył drzwi. Bardzo lubił tak wchodzić znienacka do pustej jeszcze biblioteki; miał uczucie, że wskutek jego nagłego wejścia właśnie cichną setki i tysiące głosów, szeptów i śmiechów, płynących z książek, które żyją sobie na półkach. Stał jeszcze chwilę bez ruchu, wstrzymując oddech, jakby miał nadzieję, że coś usłyszy. Pomyślał też, że biblioteka jest może najpiękniejszym wynalazkiem ludzkości. Po książce, rzecz jasna.
Skrzypiące schody i podłogi, okoliczne jezioro i lasy z miejsca podbijają serca udręczonych mieszczuchów. 
Ranek tego dnia był ponury, zimny i deszczowy. Nasza trójka, która wczorajszy wieczór spędziła na zbieraniu sieci z panem Adamskim, a potem pomagała w malowaniu kuchni, aż do późnej nocy, teraz pogrążona była w kamiennym śnie. Mama, co prawda, obudziła się jak zwykle o szóstej, ale ujrzawszy sunące tuż za oknem ciężkie, napompowane wilgocią chmury, przypomniała sobie, że nie musi zaraz biec do pracy, zamknęła czym prędzej oczy, otuliła się rozkosznie cieplutką kołdrą i - ukołysana monotonnym stukaniem wielkich kropli deszczu - zapadła w stan błogiej nieświadomości.
Kawa, jak to kawa, oczywiście wykipiała, napełniając cały dom zapachem wiejskiego śniadania. Tylko, że dziś żadne, nawet najsmakowitsze zapachy, nie mogły nikogo wywabić z łóżka. Toteż babcia zjadła śniadanie sama, a ponieważ nie musiała dzisiaj świecić przykładam, ograniczyła ilość spożywanego mleka do minimum. Ze stosu powiązanych w paczki książek  wydobyła tom Gogola, w karygodny sposób podparła się łokciem i z lubością zaczęła czytać przy jedzeniu.
Z czasem okazuje się jednak, że Ptaszkowscy nie są jedynymi mieszkańcami swojego domu, po okolicy zaczyna się kręcić grupa podejrzanych wyrostków, a mieszkańców Śmietankowa elektryzuje wiadomość o skarbach ukrytych w starej bibliotece. Munio, Tunio i Rzodkiewka wciągnięci zostają w wir tajemniczych i niebezpiecznych, wakacyjnych przygód, poznają nowych przyjaciół, ratują kurę i dostają od losu niepowtarzalną okazję zniszczenia domu przemytnika.
Krótka, przezabawna, wakacyjna opowieść Małgorzaty Musierowicz była debiutem autorki, wydanym w roku 1975 i ponownie w wersji poprawionej na początku lat dziewięćdziesiątych. "Małomówny i rodzina" skierowany jest do młodszej grupy czytelników, niż późniejsza Jeżycjada. Książka zawiera jednak elementy charakterystyczne dla ukazujących się w kolejnych latach tomów Jeżycjady: skrzypiące podłogi, zamiłowanie do książek i wszechobecne cytaty:). Polecam do podsunięcia najmłodszym w okresie wakacyjnym:).

Małomówny i rodzina.
Małgorzata Musierowicz
Wydawnictwo Akapit Press, Łódź 1994, 184 str.

12 komentarzy:

  1. Ech, pan Czapla... aż mi się łza w oku zakręciła ;) i ta przyśpiewka: "Jedzie ułan na chabecie, siodło jego w tyłek gniecie, a szkapina poczciwina nie chce jemu iść" - tak to chyba szło :D No i nie zapominajmy, że młodzi Ptaszkowscy zostali potem wciągnięci do Jeżycjady (swoją drogą, nie mogę Musierowicz wybaczyć, że potomek doktora Bratka okazał się taki narwany).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wersja tej piosenki, którą wyśpiewują bohaterowie "Małomównego..." przynajmniej w wydaniu, które czytałam brzmi:

      -Siedzi ułan na widecie
      siodło jego w tyłek gniecie, a szkapina-poczciwina
      nie chce jemu iść!
      Siedzi ułan na okopie,
      a śmierć pod nim dołki kopie,
      Granat trzasnął, ułan wrzasnął -
      nie ma głowy już.

      Nieśli trumny przez dąbrowę
      W jednej ciałko, w drugiej głowę...

      Tunio i jego przyrodni brat Filip Bratek pojawili się w "Nutrii i Nerwusie" i z tego co pamiętam młody Bratek faktycznie był trochę narwany:). "Małomówny i rodzina", a zwłaszcza fragmenty o kolejnych porwaniach ubawiły mnie do łez, świetna książka, którą muszę w końcu kupić, żeby móc zawsze po nią sięgnąć dla poprawienia humoru:).

      Usuń
    2. Cytowałam z pamięci, a czytałam (ostatnio, bo w ogóle to wiele razy) parę lat temu, więc luki w moich wspomnieniach są prawdopodobne :) Po Twoje recenzji miałam ochotę od razu ściągnąć z półki, ale powstrzymała mnie liczba ostatnio pozaczynanych książek. Swoją droga zawsze mnie ciekawiło, jak wyglądała pierwotna wersja książki, sprzed tych poprawek Autorki z lat 90.

      Usuń
    3. Ciekawe czy pierwotną wersję można jeszcze w ogóle dostać, może na półkach bibliotek ostały się jakieś egzemplarze. W krótkim wstępie do wydania z lat 90 pani Małgorzata Musierowicz pisze o książce z roku 1975, że była błędem młodości, który szczęśliwie mogła naprawić, więc tym ciekawiej byłoby przeczytać:):). Moje stosisko z książkami przeczytanymi też urosło do monstrualnych rozmiarów, ale jakoś nie mogę zebrać się do recenzowania:):). Błogie lenistwo blogowe mnie ogarnęło:).

      Usuń
  2. Oj, kiedy ten okres wakacyjny...
    Czytałam, czytałam, chociaż przyznaje, że mało już pamiętam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lepiej jeszcze nie szukać w kalendarzu przyszłorocznego lata, bo można dojść do bardzo dołujących wniosków:). A książka jest przezabawna, więc może faktycznie, w takie chmurne dni jak ostatnio, a nie dopiero w wakacje, dobrze po nią sięgnąć:).

      Usuń
  3. Nie przepadam za Musierowicz :)

    www.recenzje-cherry.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może kiedyś się do Jeżycjady przekonasz:), a na bloga zajrzę na pewno:). Pozdrawiam.

      Usuń
  4. Nie czytałam, ale wiem komu się spodoba :) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najmłodszym pewnie spodoba się najbardziej:). Pozdrawiam:).

      Usuń
  5. Świetna jest. Narobiłaś mi ochoty na powtórkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szybko się czyta z szerokim uśmiechem na twarzy:) więc powtarzaj śmiało:).

      Usuń

Ale teraz przyjdzie nam żyć w jakiejś zabitej dechami wiosze. Wiesz, jaka nuda? Kika z beskidzkiego lasu. Maja Ładyńska.

Jeżeli podczas ferii zimowych brak wam zimowej oprawy, nie mogliście wyruszyć w ukochane góry sięgnijcie po idealną na styczniowy czas ks...