|
Lato na obrazie Janet Kruskamp. |
Chociaż znalazłam już pierwszego kasztana, kupiłam chryzantemy do balkonowych donic, a teraz oglądam się za dyniami, którymi jesienią dekoruję dom, myślami jestem jeszcze w sezonie letnim:). To blogowe lato chcę dopiąć postem o książkach, które podczas letnich miesięcy dołączyły do mojego księgozbioru, towarzyszyły mi podczas wakacyjnych wyjazdów dłuższych i krótszych, taszczyłam je w torebce, czytałam w parku, ogrodzie i na balkonie. Lista jest króciutka, bo staram się książki wypożyczać, a kupować jak najmniej:). Latem powiększyła się moja kolekcja książek sióstr Brontë kupiłam dwa tomy "Villette" siostry starszej Charlotte Brontë i
"Agnes Grey" siostry młodszej Anne Brontë:), "Lokatorkę Wildfell Hall" wygrałam i po przeczytaniu umieściłam ją wysoko na liście moich ukochanych książek, pewnie nie jeden raz wrócę do tej lektury, dwie ostatnie pozycje zostały wydane po raz pierwszy w języku polskim, teraz czekam na wydanie "Profesora" Charlotty. Kiedy zapragnęłam trochę oderwać się od angielskich pisarek z epoki wiktoriańskiej sięgnęłam po "Duchy Belfastu" Stuarta Neville, już pisałam o tej książce
tutaj. Do działu historia na moich półkach dołączyła natomiast "Historia Irlandii" Johna O'Beirne Ranelagh, zazwyczaj czytam o historii Anglii, ale Irlandia bardzo niedaleko Anglii się znajduje:) i również jej dzieje kryją mnóstwo fascynujących opowieści: celtyckich legend, historię wielu lat zależności od silnego sąsiada, dekady brutalnej walki o pełną niezależność. Dział historyczny w moim domu jest mocno rozbudowany, lubię książki historyczne, odkąd pamiętam. Kiedy chodziłam do szkoły, podręcznik do historii zabierałam na wakacje i czytałam na huśtawce pod starym orzechem, przerabiając suche podręcznikowe fakty na bajkowe opowieści o dzielnych rycerzach, pięknych królewnach i królach, dobrych i złych. Ożywiałam to historyczne towarzystwo, wyobrażałam sobie życie na zamku i w okopach I wojny światowej i do dzisiaj mam taki zwyczaj, żeby historią bawić się w swojej wyobraźni:).
Latem czytam mniej, więcej czasu spędzam w terenie, ładując baterię słoneczną na jesienno-zimowe wieczorki książkowo-herbaciane:). Aromaty mijającego lata wieczorami zamykam w słoikach, produkcja śliwkowych powideł jeszcze trwa, ale to już ostatnie tegoroczne zapasy. Kolejne, jesienne już wieczory zapowiadają się spokojniej, bez śliwkowych zapachów wdychanych przed snem, ale w końcu z książką w dłoni. Pora na jesienne zakupy do domowej biblioteczki, o których opowiem pewnie z końcem jesieni:). Tą jesienną listę otworzy "Parade's End", książka Forda Madoxa Forda, której adaptację oglądam ostatnio z wielką przyjemnością. Zastanawiam się, czy któreś z polskich wydawnictw nie planuje wydania tej książki, jeśli nie, poczytam po angielsku:).
oooo muszę sobie gdzieś zapisać, żeby przeczytać ,,Lokatorkę Wildfell Hall "
OdpowiedzUsuńDla mnie druga po Jane Eyre, pewnie niedługo o Lokatorce napiszę:). Jest jeszcze bardzo dobra adaptacja Lokatorki, pod tytułem Tajemnica domu na wzgórzu.
UsuńWitam,piękny post.A w obrazku zakochałam się do reszty.Cudowny,sielski tchnący spokojem...Ech kuchnia jak marzenie.Tak jesień mamy u progu i chyba kazdy mniej lub bardziej lubiący tę porę roku jakoś się do niej przygotowuje.Czy to pod względem lektury czy przetworów...Ja dziś podkradłam mojej mamci ze spiżarni prażone jabłka z nutą wanilii i cynamonu,choć śniegiem jeszcze nie prószy;-)Aj łakomstwo...Pozdrawiam Missy z Wieczora z książką...
OdpowiedzUsuńFajna, bajkowa kuchnia:), ostatnio takie obrazy przykuwają mój wzrok, bardzo kolorowe:). W ramach przygotowań do jesieni jem owoce na zapas i kupiłam bardzo dużo, bardzo kolorowych skarpetek. A powidła wcinam bezpośrednio z garnka cieplutkie smakują wyśmienicie:).
UsuńZanurzyłam się w Twoim tekście, jak ciepłej kąpieli :) Widzę, że lubimy podobne klimaty. Ja również wypatruję pomarańczowych plam dyni na straganie, ale słoiki już wszystkie zamknęłam. W tym roku skupiłam się na rabarbarze i naprodukowałam dżemu na kilka lat (dodałam cytrynę, imbir i truskawki). W tym roku miałam bardzo dobre lato pod względem przeczytanych książek - jednak bezapelacyjnie jesień to moja ulubiona pora roku (liście, zapach, wszystko). Pozdrawiam ciepło :)
OdpowiedzUsuńPowidła z rabarbarem muszą być pyszne, sama uwielbiam drożdżówki i ciasto rabarbarowe. Może w przyszłym roku też zrobię kilka słoiczków:). Cieszę się nadchodzącą jesienią, lubię bardzo tę porę roku, zwłaszcza kiedy pełna spiżarnia i zapas książek w wiklinowym koszyku zapowiadają miłe jesienne wieczory:). Pozdrawiam.
UsuńThe Parade's End wystarczy mi jako film, podoba mi się, ale szału nie ma, nie lubię grymasów na twarzy aktora grającego główną postać. Chociaz czy ja wiem? Będzie pokazywany ten serial w Polsce, więc pewnie i książka wyjdzie. Wtedy będę się zastanawiać, czy kupić
OdpowiedzUsuńJa serial uwielbiam, dawno tak nie czekałam na kolejne dostępne odcinki. Przez cały pierwszy odcinek męczyłam się zastanawiając co jest nie tak z ustami głównego bohatera, botoks? opuchlizna?:):). Makabryczne te miny momentami faktycznie robił, ale po obejrzeniu 4 odcinków, albo przestałam na to zwracać uwagę, albo mimika Cumberbatcha trochę się uspokoiła:). No i lektor w pierwszym odcinku strasznie działał mi na nerwy, jakieś mało wierne to jego tłumaczenie, teraz oglądam w oryginale i nic mi nie ucieka przynajmniej. Książkę chętnie przeczytam, bo początek XX wieku pośród angielskiej arystokracji to były arcyciekawe czasy w historii Anglii, o pierwszej wojnie światowej też dawno nie czytałam i chyba typowo męskiej literatury trochę mi brakuje ostatnio, ale tak po cichu też liczę na polskie tłumaczenie, zazwyczaj popularność serialu nakręca sprzedaż książki, więc nasze wydawnictwa chyba długo się opierać przed wydaniem "Końca defilady" nie będą:).
UsuńBardzo ciepły, sympatyczny post.
OdpowiedzUsuńLato niestety za nami a jesień jakoś niezbyt ciekawy ma początek. Przynajmniej u nas.
Ja mam mało czasu na czytanie w sezonie letnio- jesiennym i w zasadzie nie przekraczam czterech pozycji książkowych.
Do tej pory czytałam książki dwóch sióstr Bronte , ale mam zamiar przeczytać zapoznać się z pozostałymi książkami. Tym bardziej, że recenzje są pozytywne.
W Krakowie już dzisiaj wiatr zamrażał moje uszy, a to znak, że w górach śnieg posypał, albo ja nadwrażliwa jestem:), rzeczywiście mocne pogodowo wejście ma tegoroczna jesień. Sama niewiele latem przeczytałam, ciągle coś mnie od książek odrywało. A książki sióstr Bronte gorąco polecam,zwłaszcza Jane Eyre i Lokatorkę Wildfell Hall:).
UsuńBardzo przyjemny post, w którym czuć jeszcze ciepły powiew lata ale i chłód jesiennych wieczorów :). Obraz również bardzo mi się podoba, chętnie powiesiłabym go w kuchni. I jeszcze te powidła śliwkowe... ach! Ja chwilowo ostrzę ząbki na marmoladę figową przywiezioną z Chorwacji :)
OdpowiedzUsuńŚliwki ubóstwiam w każdej postaci, w tym roku drzewka nam obrodziły stąd duża ilość powideł i pachnące śliwkowe ciasto wyjmowane każdego popołudnia z piekarnika:).
UsuńKocham twórczość sióstr Bronte. Potrafią nas przenosić w świat tak daleki, że chciałoby się żyć w ich epoce. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńChociaż życie w epoce wiktoriańskiej łatwe dla kobiet nie było, chętnie bym się na moment chociaż cofnęła w czasie i pospacerowała w sukni z tej epoki, oświetlając sobie drogę po ciemnych korytarzach kamiennych rezydencji tylko drobnym płomieniem świec:).
Usuń