czwartek, 24 stycznia 2019

Bajka jest tak bliska prawdy, jak rumiana skórka na jabłku bliska jest soczystego wnętrza. Czy ładnie by wyglądało jabłko bez skórki? Moja babcia czarownica. Jan Edward Kucharski.

Jako mała dziewczynka spędzałam ferie zimowe w domu dziadków. Opalany kaflowymi piecami dom z czerwonej cegły z ogromnym strychem pełnym zabytkowych narzędzi pracy i starych książek, ze ślizgawkami w rozległym sadzie, był miejscem wymarzonym dla ruchliwego, ciekawego świata dziecka. Wieczorami dziadek i babcia wracali od swoich gospodarskich zajęć do domu, otrzepywali buty ze śniegu i już ten odgłos w sieni był dla nas sygnałem, że zaraz zaczną się czary, czyli opowieści o minionych czasach, historie z dreszczykiem o rodzinnych duchach i tajemnicach. Ogień płonący pod kaflowymi piecami strzelał niespodziewanie w akompaniamencie do tych baśniowych opowieści, a nocą błękitna łuna tańczyła po ścianach i sufitach kontynuując te czasem mroczne historie i utrwalając je w pamięci wnucząt. 

Klimat takiej zimy w zasypanym śniegiem gospodarstwie odnalazłam w książce Jana Edwarda Kucharskiego "Moja babcia czarownica". Książka jest pomnikiem dla babci autora, która opiekowała się nim i siostrą, kiedy mama-bibliotekarka i tata-leśniczy ruszali do pracy. 

Michał i Aneta mieszkają w domu na skraju lasu, ich podwórkiem jest ogrodzona leśna polana, za domem rozciąga się nieprzebyty bór, piękny i niebezpieczny z wilczymi watahami zimą podchodzącymi pod obejścia. Dzieci do szkoły podróżują autobusem, a po powrocie do domu babcia karmi ich kapuśniakiem i w świetle lampy naftowej, w tym bajkowym namiocie światła opowiada im baśnie, własne wspomnienia, historię Polski bardziej i mniej odległą.

Książka rozpoczyna się od powrotu rodzeństwa do domu ze szkoły. Śnieg grubą białą kurtyną przesłania świat i coraz grubszą pierzyną okrywa las i drogi prowadzące do leśniczówki. Nadciąga tęga zima, siarczysty mróz i ogromne zaspy śniegu odcinają leśne siedlisko od pobliskiego miasteczka. Dorośli przebijają się wspólnymi siłami do pracy, mama rusza na posterunek do biblioteki, bo ludzie więcej w taką pogodę czytają, ale dla dzieci rozpoczynają się przymusowe ferie zimowe z ukochaną babcią. 

Babcia opowiada o psich zaprzęgach i zdobywaniu bieguna południowego, a dzieci zdobywają własny biegun w kopnym śniegu polany. I słuchają wieczornych baśni o strudzonym listonoszu, którego wyręczają gołębie i o liście od dziadka partyzanta na który długie lata po zakończeniu wojny czekała babcia, ale list nigdy nie nadszedł. O leśnych chłopcach chronionych przez drzewa podczas potyczek z wrogiem w czasie 2 wojny światowej. Z drzew tych po wojnie wybudowano leśniczówkę, która podczas tęgich mrozów opowiada dramatyczne losy partyzantów.

Pytacie co mogły drzewa w lesie przeżywać? Zdaje się, że już wiem. Tak, na pewno! Posłuchajcie...Była wielka wojna. Wróg napadł na nasz kraj. Najpierw nasi żołnierze walczyli na froncie, ale napastnik był silniejszy...ulegli. Przyszła niewola. I wtedy ci, którzy nie chcieli żyć w tej niewoli, poszli do lasu i las ich przyjął. Bo las zawsze przyjmuje ludzi odważnych, tchórz nie ma w nim czego szukać.[...]
Siostry osiki, brzózki białe, jaworze! Podajcie dalej wiadomość: szykuje się obława na naszych leśnych chłopców![...]
Ruszyła obława. Najpierw weszli ci, którzy prowadzili psy. Ale co to? Wielkie, silne wilczury, które nikogo się nie boją i skaczą nawet na uzbrojonych ludzi, tym razem opuszczają ogony, drżą i zamiast ciągnąć do przodu i tropić przed sobą ślad człowieka, idą pokornie przy butach żandarmów, wcale nie myśląc o polowaniu. One pierwsze poczuły tę wielką siłę oporu, jaka płynęła z głębi lasu.[...]
-Do mnie siostry! Do mnie!-woła stuletnia sosna.-zasłaniać ich, żeby mi ani jednego kula nie trafiła! Bierzcie kule na siebie, śmiało ! Pilnować każdego chłopca![...]
Czy wiecie teraz, co wspominają w taki zimowy wieczór te grube belki z naszego lasu? To drewno na mrozie gada.
Życie w zasypanej śniegiem leśniczówce nie zamiera zimą. Leśniczy odśnieża leśne trakty i dokarmia wygłodzoną zwierzynę, która z głodu i strachu przed wilkami zbliża się do ludzkich siedzib. Michał towarzyszy ojcu w tych mroźnych wyprawach, młodsza siostra zostaje z babcią w ciepłej kuchni i słucha muzyki świerszcza i myszy chroboczących pod podłogą. Karmnik na oknie leśniczówki nigdy nie jest pusty, dzieci dokarmiają wróble, które nie przetrwałyby zimy bez pomocy człowieka. Babcia opowiada o wilczycy Białce, która zamiast wilczej watahy, wybrała przyjaciela-człowieka, o grajku Jasiu zamienionym przez dobrą wiedźmę w świerszcza:

-Nazwałam cię moim bratem, bo jednaki nam los przypadł: dajemy z siebie ludziom, choć oni nie mają dla nas niczego. Ja im daję rady, ty muzykę. Potrzeba im i jednego i drugiego, ale my im nie jesteśmy potrzebni. Stara jestem jak świat, przywykłam do tego, ale ty jesteś młody...
Babcia kapłanka domowego ogniska najszczęśliwsza jest kiedy karmi swoją rodzinę, bo sama pamięta głód i dając jeść daje życie, podrzuca dzieciom pomysły na zabawę, uczy wrażliwości na drugiego człowieka i na naturę, jest literackim obrazem również mojej babci.

"Moja babcia czarownica" to jedna z najpiękniejszych książek dziecięcej literatury. Autor pisze tak, jak ja sama chciałabym pisać. Baśnie i legendy przeplatają się z opowieścią o minionych czasach, ludzie, domy, drzewa, zwierzęta pozostają niezgłębionymi tajemnicami, rąbek tych tajemnic uchyla przed dziećmi babcia czarownica. Jak emocjonujące dla dzieci są takie opowieści, jaki przyjemny dreszczyk grozy powodują, pamiętam z własnego dzieciństwa. Pamiętam gadające na mrozie drewno i szemrzące piece, potem zamienione przez babcię i dziadka na centralne, mało romantyczne ogrzewanie. 

4 komentarze:

Ale teraz przyjdzie nam żyć w jakiejś zabitej dechami wiosze. Wiesz, jaka nuda? Kika z beskidzkiego lasu. Maja Ładyńska.

Jeżeli podczas ferii zimowych brak wam zimowej oprawy, nie mogliście wyruszyć w ukochane góry sięgnijcie po idealną na styczniowy czas ks...