Pokazywanie postów oznaczonych etykietą seriale kostiumowe. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą seriale kostiumowe. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 25 października 2018

Dolną część weneckich okien pokrywał lód, wokół domu gwizdał zimowy wiatr, w środku znajdowały się fotele, brandy i ogień na kominku, jednak Lord John był dżentelmenem. Jesienne werble. Diana Gabaldon


Różne bywają powody moich powrotów do czytanych już powieści, zwykła chęć schronienia się na chwilę do już poznanego świata, który ma szansę zachwycić raz jeszcze, albo powtórka z książki przed obejrzeniem serialu będącego jej adaptacją. Tak jest w przypadku Jesiennych werbli które z początkiem listopada można będzie obejrzeć w wersji serialowej, a więc długodystansowej, która daje duże możliwości stworzenia na ekranie dokładnego obrazu książki.

Do lektury wróciłam po obejrzeniu...nowej czołówki serialu Outlander z odrobinę zmienioną muzyką pasującą do nowego świata, w którym osiedlają się główni bohaterowie. Jak będą rozpoczynać się kolejne odcinki 4 sezonu zobaczycie na facebookowej odsłonie wyspy książek klik. Outlander to kosztowna, a co za tym idzie efektowna produkcja z przepięknymi plenerami, wnętrzami oddającymi ducha epoki, strojami, balami i scenami walki. Znakomici, a przy tym nieopatrzeni aktorzy odtwarzają rolę głównych bohaterów: Claire - Caitriona jest piękna i charyzmatyczna, jak jej literacki pierwowzór, jej mąż Jamie - Sam Heughen to również strzał w dziesiątkę. 

Już w poprzednich sezonach producenci oddali hołd autorce, która pisze obszerne powieści, panuje nad ogromną ilością dorastających dzieci, szerokim wachlarzem postaci, miejsc akcji, uszanowali to pisarskie szaleństwo i stworzyli serial, który jest równie okazały i dynamiczny.

Ale chociaż doceniam poprzednie "szkockie" sezony, długo czekałam na sezon 4, pokazujący życie bohaterów w amerykańskiej kolonii Karolinie Północnej. Materiały ujawnione przez producentów pokazują przepiękne dzikie plenery, rwące rzeki tworzące amerykański krwiobieg, barki którymi podróżowali osadnicy przed epoką autostrad czy choćby utwardzonych dróg. Drewniany dom w Fraser's Ridge jest piękniejszy, niż go sobie wyobrażałam czytając "Jesienne werble", nie mogę doczekać się widoku gabinetu - pracowni Claire, mam nadzieję, że będzie przypominał ten z zamku Leoch. 

W ostatnim ujęciu bohaterowie spoglądają na swoją posiadłość Fraser's Ridge, która na kartach książki zapełniała się dzierżawcami, doskonale rozpisanymi przez autorkę bohaterami o różnorodnych charakterach i fizjonomii. Gospodarstwo to kawał dzikich gór, które ujarzmiali ciężką pracą osadnicy, którzy uciekli że Szkocji przed trudnymi po-powstańczymi warunkami. Nowy Świat jest piękny, ale w tej dziczy czai się jakaś groza nieznanego lądu, pełnego zwierzyny nie znającej ludzi co czyni je równie bezbronnymi, co groźnymi w starciu z człowiekiem.

Początek historii Stanów Zjednoczonych pisany losami osadników  uważam za jeden z najciekawszych w historii świata od czasu przeczytania..."Domku na prerii" Laury Ingalls Wilder. Szukając książek o takiej tematyce trafiłam na Dianę Gabaldon, jeśli znacie inne tytuły o podobnym tle historycznym, podzielcie się ze mną w komentarzach.

Zdarzyło mi się już napisać o "Jesiennych werblach" na blogu ponowna lektura tej ogromnej książki odświeżyła moją pamięć przed obejrzeniem serialu, właśnie dlatego lubię mieć ulubione powieści w pobliżu i planuję dokupić brakujące tomy tej fantastycznej baśni dla dorosłych. Marzy mi się książka z polskimi Fraserami z elementami fantastyki i polskiej historii i z taką popularnością na świecie. Gorąco polecam serię "Obca", bo gwarantuje dużo czytania na coraz dłuższe jesienne i nadchodzące nieubłaganie zimowe wieczory.

środa, 13 stycznia 2016

W świecie Jane Austen. Lost in Austen.


Ilekroć zastanawiam się w którym ze światów przedstawionych w czytanych powieściach chciałabym się znaleźć, najlepiej jako główna bohaterka, nieodmiennie wychodzi mi że w świecie Jane Eyre. To z sentymentu do pewnego mocno sfatygowanego egzemplarza powieści, znalezionego na strychu podczas wakacji u babci i do obrazów, jakie tworzyły się w mojej wyobraźni podczas lektury w wypełnionym słońcem i zapachem jabłek sadzie,  trudno poznanej w takich okolicznościach książki, jej klimatu i autorki nie pokochać.

Zważywszy jednak na dramatyczny przebieg historii miłości Jane Eyre i pana Rochestera, zgodzę się z twórcami serialu "Lost in Austen", że śladem ich bohaterki bezpieczniej byłoby jednak współczesnej dziewczynie wylądować w sielskim świecie powieści Jane Austen, a dokładniej w najpopularniejszej z jej powieści "Dumie i Uprzedzeniu". "Lost in Austen" to miniserial komediowy nagrany z ogromnym dystansem do dzieła wielkiej pisarki, o czym za chwilę :)

Amanda Price mieszka z przyjaciółką w Londynie, ma niezbyt romantycznego chłopaka i pracę, którą sobie ceni, ale nie specjalnie ją lubi. Wieczory najchętniej spędza zaczytując się "Dumą i Uprzedzeniem" i marząc o znalezieniu się w XIX wieku oraz przeżyciu miłości na wzór tej, która połączyła Elizabeth Bennet i Fitzwilliama Darcy. Jej marzenia spełniają się za sprawą drzwi, które łączą łazienkę w jej londyńskim mieszkaniu ze strychem w Longbourn, a Elizabeth Bennet we własnej osobie pojawia się w jej wannie i pragnie zamienić się z nią miejscami. Jeżeli ktoś ceni sobie pierwowzór literacki, po takim wstępie poszuka sobie innego serialu, bo potem naginanie i naciąganie faktów będzie postępować w tempie strasznym :)

Nasza bohaterka na balach ostro popija, stawia na nogi przeziębioną Jane paracetamolem, kompletnie nie przystaje obyczajowością i zachowaniem do konwencji XIX-wiecznych powieści, a kiedy w końcu poznaje swoją platoniczną miłość - właściciela Pemberley, jest nim kompletnie rozczarowana, ale dzielnie usiłuje trzymać się fabuły i połączyć więzami małżeńskimi tych, którzy w wyobraźni Jane Austen zostali nimi omotani, nie bacząc na własne uczucie do bohatera książkowego i Bingleya, który chciwie wodzi właśnie za Amandą, a nie za Jane wzrokiem :) 

Na wiele ekranizacji bardzo poważnie podchodzących do tematu, przedstawiających książkowe realia z najdrobniejszymi szczegółami, strojami, meblami, porcelaną, ta jest kompletnie szalona, i tu przychodzi uczucie zazdrości, że Brytyjczycy mogą wydawać pieniądze zarówno na świetne, trzymające się treści ekranizacje, jak i na realizację kompletnie zwariowanych pomysłów, dzięki którym nawet rzadko sięgający po książki widz zapała zainteresowaniem i sięgnie po klasykę, to chyba i w tym po części tkwi tajemnica zaczytania brytyjskiego społeczeństwa.

Na uwagę zasługują grający głowę rodu Bennet - Hugh Bonneville (Lord Grantham z Downton Abbey), Alex Kingston - Pani Bennet oraz rewelacyjny Tom Riley (Wickham), który ukradł film paradującemu przez cztery odcinki z dość głupią i niewyraźną miną Elliotowi Cowanowi (Darcy).

Serial  zapewne już poznaliście, bo to produkcja z 2008 roku, ja sama obejrzałam go w okolicach jego premiery, jednak to, co ostatnio dzieje się za oknem i cały pesymizm jaki niesie ze sobą styczniowy wicher w połączeniu z zacinającym o szyby deszczem i wiosenną temperaturą, wymaga środków nadzwyczajnych, aby podnieść się nieco na duchu, ja wyszperałam jako antidotum ten zabawny film i może zabiorę się  za małą powtórkę powieści Jane Austen :)

W świecie Jane Austen. Lost in Austen. 2008 
reż. Dan Zeff

czwartek, 13 września 2012

Emma.

Emma Woodhouse, handsome, clever, and rich, with a comfortable home and happy disposition, seemed to unite some of the best blessings of existence; and had lived nearly twenty-one years in the world with very little to distress or vex her.

Jeszcze tylko kilka wyrwanych z kalendarza kartek i znów dzień zrówna się z nocą obwieszczając początki jesieni, pogoda już dzisiaj zapowiada co nas czeka w najbliższym czasie, tygodnie deszczu i grube warstwy chmur ukrywające przed nami promienie słoneczne. Żeby nie dopuścić do siebie czarnych myśli zajęłam się wieczorem nadrabianiem filmowych zaległości i w końcu obejrzałam "Emmę" miniserial BBC z 2009 roku. Przyznam, że takiej porcji kolorów nie spodziewałam się po ekranizacji powieści Jane Austen. Bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie ta uwspółcześniona wersja filmu, pełna emocji i radosnych barw.
Historię Emmy Woodhouse, młodej dziedziczki majątku Hartfield w prowincjonalnym miasteczku Highbury znam z książki Jane Austen i poprzedniej ekranizacji BBC z Kate Beckinsale w roli głównej, jak dotąd nie była to moja ulubiona bohaterka. Dopiero po obejrzeniu serialu wyreżyserowanego przez Jima O'Hanlona, Emmę szczerze polubiłam i z przyjemnością wrócę kiedyś do powieści, tym razem z nieco bardziej pozytywnym nastawieniem:). 
Emma poza doglądaniem domu, co udało się pokazać twórcom serialu z 2009 roku, nadając tym samym rys powagi i odpowiedzialności roztrzepanej 21 - latce pamiętanej przeze mnie z powieści, oraz spotkaniami towarzyskimi z sąsiadami, oddaje się innej, bodaj największej swojej pasji - swataniu:). Pomimo szczerych chęci połączenia więzami małżeńskimi swoich przyjaciół, rezultaty jej zabiegów często niosą nieprzyjemne konsekwencje również dla samej Emmy. Uwielbiana przez niewielkie, zamknięte grono towarzyskie, Emma rzadko ma okazję zetknąć się z surową krytyką, na sprowadzanie naszej bohaterki na ziemię, wyłączność posiada jedynie jej szczerze oddany przyjaciel, sąsiad z Donwell Abbey pan Knightley. Historia przyjaźni i w końcu miłości panny Woodhouse i pana Knightleya opowiedziana jest w serialu z dużą swobodą, pełno w niej chwilowych niedomówień i niezrozumienia wzajemnych intencji, ale jak to w powieściach Jane Austen miłosne zawirowania mają szczęśliwe zakończenie. Romola Garai to bardzo ekspresyjna Emma, w zasadzie mogłaby nic nie mówić, każdą emocję można odczytać z jej twarzy, jest dużo weselszą, bardziej towarzyską i dojrzalszą wersją głównej bohaterki od swojej poprzedniczki Kate Beckinsale. Jonny Lee Miller natomiast to wymarzony bohater powieści Jane Austen, trochę przypomina w tej roli pana Darcy'ego - Colina Firtha.
Stroje bohaterów - piękne, ale bez zbędnego przepychu, większa swoboda w relacjach damsko - męskich, pełne soczystej zieleni ogrody, klimatyczny rynek Highbury i wnętrza Squerryes Court, które "zagrały" posiadłość Hartfield, niezwykła dbałość o szczegóły, sprawiły, że na nowo odkryłam "Emmę" Jane Austen, przy kolejnej lekturze panna Woodhouse będzie mieć śliczną buzię Romoli Garai, a Jonny Lee Miller już na zawsze zostanie dla mnie panem Knightleyem.


Emma miniserial BBC 2009, reż. Jim O'Hanlon

Ale teraz przyjdzie nam żyć w jakiejś zabitej dechami wiosze. Wiesz, jaka nuda? Kika z beskidzkiego lasu. Maja Ładyńska.

Jeżeli podczas ferii zimowych brak wam zimowej oprawy, nie mogliście wyruszyć w ukochane góry sięgnijcie po idealną na styczniowy czas ks...