Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Anna Brontë. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Anna Brontë. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 11 października 2012

Kobieta nie powinna być gorsza od anioła, mężczyzna zaś tylko trochę lepszy od diabła.* Lokatorka Wildfell Hall. Anne Brontë.


Chyba pora zamknąć prywatną kawiarenkę na balkonie, o czytaniu w tym miłym kąciku mojego domu nie ma już mowy, zdecydowanie za zimno, nawet otulanie kocem nie pomaga. Kilka promiennych poranków udało się ukraść tej jesieni, takich ze śniadaniem i spokojną kawą przy przeglądaniu prasy i czytaniu książek, jeszcze sobotni wieczór udało się przegadać nad filiżanką herbaty pośród gazet i książek rozłożonych na okrągłym stoliku. Nowe meble balkonowe to był dobry pomysł, marzył mi się taki okrągły stolik od dawna, otoczony kwiatami, zielenią, miejsce na chwilę odpoczynku, na spokojne wypicie kawy, taka moja mała kawiarenka:). Teraz muszę poszukać miejsca na jesienne czytanie, pewnie zakopię się z książką na fotelu albo łóżku, otoczę poduchami i odpalę wszystkie domowe światełka:).
***
Książką, która będzie mi się kojarzyć z tegorocznymi wakacjami, ciepłym słońcem na policzkach i zapachem lilii, które kwitły i pachniały obłędnie, kiedy czytałam ją na ogrodowej huśtawce będzie "Lokatorka Wildfell Hall" Anne Brontë. Wydana w roku 1848 powieść, zaskakuje odważnym ujęciem tematu praw kobiet, braku równouprawnienia w małżeństwie, w epoce wiktoriańskiej zagadnień w zasadzie nie istniejących w powszechnej świadomości społecznej. Książka wyprzedzająca swoje czasy i poruszająca problemy jak wskazują tytuły prasowe niestety nadal aktualne. Wiek XIX zdecydowanie faworyzował mężczyzn ich "drobne słabości" były powszechnie akceptowane lub pomijane milczeniem, z kolei każda kobieta, która choć o milimetr zboczyła z wytyczonej przez wielowiekową tradycję drogi życia pełnego prawości i poświęcenia rodzinie oraz bliźnim, mogła spodziewać się natychmiastowego potępienia za swoje najdrobniejsze nawet przewinienia czy zbyt odważne prezentowanie swoich opinii. Co niezwykłe z tak trudnym tematem zmierzyła się najcichsza z sióstr Brontë, Anne, zyskując sobie miano jednej z pierwszych wojujących słowem feministek. "Lokatorka Wildfell Hall" to oczywiście nie tylko manifest feministyczny, to również kolejna kojąco staroświecka historia miłości osadzona w bajkowych realiach angielskiej prowincji z elementami grozy, niszczejącym dworem oraz wielką tajemnicą w tle.
Historia "Lokatorki Wildfell Hall" rozpoczyna się wraz z przybyciem tajemniczej, młodej i pięknej wdowy Helen Graham do rozpadającego się dworu Wildfell Hall, który poprzedni mieszkańcy porzucili na rzecz nowocześniejszej siedziby. Helen towarzyszy kilkuletni syn i zaufana służąca, młoda wdowa stroni od ludzi, cały swój czas poświęcając swojej pasji - malarstwu oraz wychowywaniu dziecka.
W małej prowincjonalnej społeczności trudno przez dłuższy czas trzymać się na uboczu, sąsiedzi rozpaleni domysłami co do przeszłości Helen, pragną wprowadzić młodą kobietę w swoje towarzyskie kręgi, domagając się kolejnych spotkań. Mimo niechęci Helen zaczyna bywać pośród swoich sąsiadów, których zaskakuje prezentując bardzo postępowe opinie dotyczące wychowywania dzieci. Niezrażone sąsiedztwo drąży nadal temat pochodzenia tajemniczej kobiety, Helen milczy jak zaklęta, więc okolica zaczyna tłumaczyć sobie jej postawę niezbyt chlubną przeszłością i gorszącą teraźniejszością, gdyż zażyłość pomiędzy nią i jej sąsiadem zaczyna wydawać się podejrzana.
Pani Graham ma jednak obrońcę, młodego zakochanego w niej farmera - Gilberta, któremu zaczyna ufać i zawierzać swoją głęboko skrywaną tajemnicę nieudanego małżeństwa.
"Lokatorka Wildfell Hall" to historia silnej kobiety, jej zmagań z plotkami, walki o lepszą przyszłość dla swojego dziecka w czasach kiedy bez wsparcia mężczyzny: męża, brata, ojca, kobieta tak niewiele znaczyła. Piękna i poruszająca opowieść, obowiązkowa lektura dla silnych współczesnych kobiet napisana przez niezwykłą kobietę z epoki wiktoriańskiej.
***
I na koniec jak zwykle trochę nie na temat:P, chciałam polecić wszystkim, którzy mają kawałek przydomowego ogródka, albo balkon moje ogrodowe objawienie:), lilie, których cebulki kupuję w ilościach hurtowych i niedługo obsadzę nimi całą działkę. Zapakowane w plastikowy koszyczek ( u mnie niezbędny, bo pod ziemią swoje królestwo ma kret, który przekopuje podwórko wzdłuż i wszerz i chyba karczownik, który robi tunele nieco bliżej powierzchni ) cebulki wysadzać można jesienią, ja sadziłam swoje wiosną i już po kilkunastu tygodniach cudownie zakwitły. Pełnia lata pośród zapachu lilii, ich koloru i wielkiej żywotności to najpiękniejszy czas w roku wokół mojego domu, odurzający aromat tych kwiatów, towarzyszy mi wtedy od rana wślizgując się oknami i rozchodząc po całym domu i podwórku, swoją urodą i zapachem moje ulubione białe kwiaty detronizują nawet jej wysokość różę:).

Lokatorka Wildfell Hall. (The Tenant of Wildfell Hall.)
Anne Brontë
Wydawnictwo MG 2012, 525 str.
Ekranizacja powieści: Tajemnica domu na wzgórzu.
*Cytat będący tytułem posta jest autorstwa Nikołaja Gogola, rosyjskiego pisarza z XIX wieku.

piątek, 3 sierpnia 2012

Latem na wyspie książek.


Wyspa książek, a dokładniej jej autorka udaje się na krótki wypoczynek:). Mam zamiar zaszyć się w leśnej głuszy tak daleko od cywilizacji jak tylko pozwala na to nasza XXI-wieczna rzeczywistość:). Na co dzień wokół będę miała rzeki, stawy i nizinne łąki, dokładnie tak niebiańskie jak w poniższym cytacie:
Sophia zapytała, jak wygląda niebo, i babka odpowiedziała, że może tak jak ta łąka. Przechodziły właśnie obok pastwiska przy wiejskiej drodze i przystanęły, żeby popatrzeć. Był straszny upał, droga była biała i spękana, i wszystkie rośliny w przydrożnym rowie miały zakurzone liście. Weszły na pastwisko i usiadły na trawie, wysokiej i wcale niezakurzonej, rosły tam dzwonki, kocie łapki i jaskry.[...] Gdzieś daleko pracowała maszyna rolnicza, niestrudzenie i spokojnie. Gdyby się wyłączyć, co można było zrobić bardzo łatwo, i tylko słuchać owadów, byłoby ich wiele tysięcy milionów i wypełniłyby cały świat wznoszącymi się i opadającymi falami ekstazy i lata.  ( "Lato". Tove Jansson )
***
Przed wyjazdem zajrzałam do książki, do której obiecałam sobie zaglądać z każdą zmianą pory roku, "W ziemiańskim dworze" sprawdziłam jak wyglądało lato na polskiej wsi w czasach naszych pradziadków. Najwięcej jest w książce Mai Łozińskiej źródeł z początku wieku XX oraz z dwudziestolecia międzywojennego, dzięki czemu możemy obserwować jak postęp cywilizacyjny zmieniał ziemian i ich dwory w tych dynamicznych czasach oraz jak kolejne zdobycze myśli technicznej usprawniały prace polowe, których ogrom przypada na letnie miesiące. Maja Łozińska opowiada nie tylko o ciężkiej pracy w wiejskich majątkach, sporo miejsca poświęciła również na opisanie letnich balów i przyjęć, które zależnie od zamożności właścicieli dworu przyciągały mniej lub bardziej liczne grono rządnych zabawy biesiadników. Dużo ciekawsza od oficjalnych przyjęć wydała mi się jednak inna letnia rozrywka ziemiańskiej młodzieży, która z końcem roku szkolnego udawała się konno na włóczęgę po dalszej i bliższej okolicy, odwiedzając zaprzyjaźnionych z dworem rodziców, sąsiadów i krewnych, u których zatrzymywała się, aby dać odpocząć strudzonym wędrówką koniom i samemu skorzystać z gościnności rzadko widywanych znajomych. Podrozdziały o szkolnych wakacjach, gościnności, dworskich pensjonatach, ogrodach, żniwach, letnich rozrywkach ziemiańskiej młodzieży tworzą nam przed oczami kompletny obraz życia latem na dworach, przypominają o świecie, którego już nie ma.
***
Z przyjemnością przedstawiam jeszcze książkowe towarzystwo, które wyjeżdża ze mną:):): "Villette tom I i II" Charlotte Brontë oraz szczęśliwa wygrana, która dotarła do mnie wczoraj: "Lokatorka Wildfell Hall" Anne Brontë za którą serdecznie dziękuję Montgomerry z bloga "Słowem Malowane":) i wydawnictwu MG. Dużo radości sprawiła mi ta niespodziewana nagroda:).
Trochę więc te wiejskie i małomiasteczkowe klimaty przeplatać się w najbliższym tygodniu będą z książkową rzeczywistością wiktoriańskiej Anglii:). Nie bardzo wiedziałam jakim zdjęciem czy obrazem ubarwić dzisiejszy szybki post, dla ochłody w ten gorący, sierpniowy dzień, wklejam więc fotografię rzeki, która płynie niedaleko mojego domu:). Rzeczka jest obecnie sielsko spokojnym obiektem do fotografowania i przebywania w pobliżu, podczas roztopów zamienia się za to w istną diablicę zalewając okoliczne łąki i tworząc na wielokilometrowym pasie zieleni paskudne bagniska, na zimowych zdjęciach trudno odgadnąć, że to jest to samo miejsce. Żegnam się zatem i do napisania wkrótce:).

sobota, 21 lipca 2012

Pierwsze lekcje w sztuce kształcenia. Agnes Grey. Anne Brontë.


W zamożnych domach wiktoriańskiej Anglii nie mogło zabraknąć młodej damy pełniącej rolę guwernantki. Wykształcone, niezamężne córki duchownych lub ubogich arystokratów, nie mogąc liczyć na finansową pomoc krewnych, często podejmowały pracę nauczycielek domowych, jedyną posadę, która w tamtych czasach umożliwiała im zachowanie należnej córkom gentlemanów pozycji społecznej. Często niewiele starsze od swoich podopiecznych miały trudności z wyrobieniem sobie odpowiedniego pedagogowi autorytetu. Pozycja guwernantki na dworze była mocno niedookreślona, w hierarchii pozostawiały daleko w tyle służące, jednak brak majątku degradował je w kontaktach z pracodawcami. O kulisach wykonywania tego zawodu w XIX wieku opowiada książka Anne Brontë "Agnes Grey".
***
"Agnes Grey" to zachwycająco staroświecka powieść o losach młodziutkiej guwernantki. Książka jest niemal wiernym zapisem doświadczeń autorki Anne Brontë, która przez kilka lat wykonywała trudny zawód nauczycielki domowej w XIX-wiecznej, wiktoriańskiej Anglii. Główną bohaterkę Agnes Grey wyposażyła Anne we własne zalety duchowe i intelektualne, pozostałych bohaterów stworzyła zaś na podobieństwo swoich przełożonych z Blake Hall, czyli pierwszego domu, w którym autorka podjęła się kształcenia dwójki dzieci państwa Ingham. "Agnes Grey" to także doskonała powieść o kobietach w wiktoriańskiej Anglii, tych zamożnych skupionych na życiu dworu i ubogich, które nauczaniem zarabiały na swoje utrzymanie.
Agnes Grey jest najmłodszą z dwóch córek anglikańskiego pastora, zubożałego na skutek nieudanych inwestycji finansowych.
Jakże radosne chwile pędziłyśmy wraz z Mary, siedząc przy kominku nad naszymi robótkami, błąkając się po przystrojonych wrzosem wzgórzach albo próżnując pod naszą płaczącą wierzbą ( jedynym wysokim drzewem, które rosło w naszym ogrodzie ) i rozmawiając o czekającym nas szczęściu, o tym, co będziemy robili, co zobaczymy i co będziemy posiadali - podczas gdy jedyny fundament naszego rozmarzenia stanowiły nadzieje na bogactwo, które miało spłynąć na nas dzięki pomyślnemu wynikowi spekulacji zacnego kupca.
Rozbudzone nadzieje na zabezpieczenie losu córek i ukochanej żony toną wraz ze statkiem przewożącym skromny kapitał pastora. Aby poprawić sytuację finansową rodziny, wykształcona pod czujnym okiem matki Agnes podejmuje pracę guwernantki w domu państwa Bloomfield. Pierwsza praca przynosi Agnes niewiele radości, próby przekazania dzieciom podstawowych wartości duchowych i moralnych nie przynoszą zachwycających rezultatów, codzienna niemal fizyczna walka z rozpieszczoną gromadką i utarczki słowne z panią domu kończą się po kilku miesiącach, kiedy nasza bohaterka z ulgą przyjmuje wypowiedzenie jej posady. W kolejnym miejscu pracy, Horton Lodge państwa Murray, Agnes zajmuje się dwiema młodymi damami, które przygotowuje do debiutu w wyższych sferach. Przez dwa lata usiłuje guwernantka okiełznać charaktery swoich podopiecznych i przekazać im solidną porcję wiedzy potrzebną bogatym damom, tym razem jej wysiłki uwieńczone są drobnymi sukcesami. Horton Lodge jest miejscem przełomowych dla Agnes Grey wydarzeń, dziewczyna mimo, że niedoceniana przez pracodawców i ignorowana przez ich wytwornych gości, odnajduje się w działalności dobroczynnej, odwiedzając ubogich mieszkańców okolicznych wiosek. To właśnie w Horton Lodge poznaje Agnes młodego wikarego, dzięki któremu w sercu samotnej guwernantki kiełkuje nadzieja na miłość.
Obawiałam się trochę, czy książka najmłodszej z sióstr Brontë uznawanej za obdarzoną najmniej bogatą wyobraźnią przypadnie mi do gustu. Jak się okazało zupełnie niepotrzebnie, "Agnes Grey" to opowiedziana pięknymi słowami, wciągająca historia, zaskakująca odważnym przedstawieniem zamkniętego świata wiktoriańskich ziemian. Pomiędzy wierszami unosi się zapach dogasających świec i starych książek w szkolnym pokoju i słychać szelest długich sukien angielskich dam. "Agnes Grey" przenosi nas w czasie i umożliwia spacer z książką po dworskim parku, podróże powozem i oddaje niepowtarzalny klimat epoki wiktoriańskiej. I to wydanie z wyjątkowo udaną okładką, która sprawia, że na długo po przeczytaniu książki, chętnie ściągam mój egzemplarz "Agnes Grey" z półki i spoglądam na niego, jak na najpiękniejszy obraz:).

Richard Redgrave "The governess" 1844 r.
Agnes Grey. ( 1847 r. )
Anne Brontë
Wydawnictwo MG,  Kraków 2012, 232 str.

czwartek, 5 lipca 2012

Siostry Brontë.


Podczas wizyty w księgarni wypatrzyłam na półce "Agnes Grey" Anny Brontë, niewielką książkę z piękną okładką utrzymaną w ciemnej tonacji, bardzo stylową i klimatyczną. Ponieważ dawno temu postanowiłam nie robić pochopnych zakupów, z księgarni wyszłam bez pierwszego polskiego wydania książki Anny Brontë, chociaż ciekawość paliła mnie równie mocno, jak popołudniowe słońce w ostatnich dniach. To niedopatrzenie oczywiście bardzo szybko nadrobiłam w domu, zamawiając książkę przez internet:). Oczekiwanie na przesyłkę, skróciłam sobie przeglądając biografie sióstr Brontë i oglądając dostępne w internecie filmy dokumentalne na ich temat, przejrzałam również swoje poprzednie posty o "Jane Eyre" i "Na plebanii w Haworth". W tych filmowych poszukiwaniach dokopałam się do roku 1979 i francuskiego filmu biograficznego "Siostry Brontë" w reżyserii André Téchiné .
Film fabularny rządzi się oczywiście swoimi prawami i zawiera kilka elementów niezgadzających się z prawdziwą biografią sióstr z Haworth, pewne wątki dodano, pewne pominięto, można mieć również zastrzeżenia do obsady, Emilię zagrała Isabelle Adjani, pozostałe dwie siostry zagrały dwie równie piękne francuskie aktorki, chociaż uroda samych pisarek była przecież dość dyskusyjna. Siostry Brontë, jak pokazują ich obrazy, były ładnymi kobietami, ale nie były wybitnymi pięknościami jak Isabella Adjani, Isabelle Huppert i Marie-France Pissier.
Dla ubarwienia fabuły dodano również płomienny romans, pomiędzy Branwellem i matką dzieci, których był guwernerem. To właśnie w dniu, w którym dama serca mimo, że miejsce u jej boku zwolniło się po śmierci męża, odrzuca zaloty Branwella Brontë, rozpoczyna się historia jego upadku i uzależnienia od opium.
Koleje losów sióstr Brontë są wyraźnie zaznaczone: praca guwernantek, wyjazd do Brukseli i plany otwarcia pensji w Haworth, pierwsze sukcesy literackie i choroba Emilii. Film rozpoczyna się od scen w salonie plebanii, który jest wiernym obrazem fotografii z muzeum w Haworth, w niewielkim ciemnym pomieszczeniu Anna i Charlotta zapisują swoje myśli, dyskutują o przeczytanych książkach i zastanawiają się jak potoczą się przyszłe losy ich rodzeństwa. W tym czasie Emilia spaceruje po ponurych wrzosowiskach, jej postaci w filmie nadano jakiś rys szaleństwa, zaczerpnięty zapewne z napisanych przez nią "Wichrowych wzgórz". Branwell spędza czas w znajdującej się nieopodal gospodzie. Po przeczytaniu pierwszych rozdziałów "Agnes Grey" skojarzyłam, że filmowe dialogi tworzą te wyjęte fragmentami z książek sióstr Brontë.
Pomimo kilku naprawdę drobnych zastrzeżeń, całość bardzo mi się podobała: nastrój, sceneria wrzosowisk i starej plebanii z widokiem na cmentarz, wnętrza i stroje z epoki wiktoriańskiej, ukazanie jak radziły sobie siostry w brukselskiej szkole i jako guwernantki. Film jest nagrany wiele lat temu, więc można mu sporo wybaczyć. Całość to kawałek dobrego kina i powinien spodobać się miłośniczkom prozy sióstr Brontë.

Siostry Brontë. ( Les Soeurs  Brontë. ) reż. André Téchiné, 1979 r.

środa, 6 czerwca 2012

Tajemnica domu na wzgórzu i moje czytanie od kuchni.

Seriale BBC chyba nigdy nie przestaną mnie zadziwiać swoim bogactwem: ilością zekranizowanych powieści, jakością, dbałością o detale. Z wielkim zaskoczeniem odkryłam pośród nich kolejną perełkę, serial "Tajemnica domu na wzgórzu", który jest ekranizacją, przetłumaczonej ostatnio na język polski powieści "Lokatorka Wildfell Hall" Anny Brontë. Nie miałam pojęcia, że książkę przeniesiono na ekran. Powieści jeszcze nie czytałam, planuję dopiero jej zakup w najbliższym czasie, a obejrzenie serialu tylko podsyciło moją chęć sięgnięcia po książkę.
Główna bohaterka, Helen Graham osiedla się wraz z kilkuletnim synem w starym, zniszczonym dworze Wildfell Hall w Yorkshire. Jest wiek XIX, samotna kobieta budzi zainteresowanie sąsiadów nieznających jej przeszłości. Helen nosi żałobę, zostaje więc uznana za wdowę. Aby utrzymać siebie i syna Arthura, maluje i sprzedaje swoje obrazy.
Widoczna niechęć Helen do zacieśniania sąsiedzkich więzów, śmiałe poglądy wypowiadane w towarzystwie i tajemniczy mężczyzna odwiedzający dwór Wildfell Hall wieczorami, podsycają niezdrową ciekawość sąsiadów, co do przeszłości głównej bohaterki.
Gilbert Markham, zafascynowany nową mieszkanką okolicy, jako pierwszy zdobywa zaufanie Helen, to jemu zwierza się ze swojej przeszłości, wyjaśnia powody dla których opuściła swojego męża.
Serial został bardzo dobrze obsadzony. Gilberta zagrał Toby Stephens, znany z serialu "Jane Eyre", wymarzony bohater powieści sióstr Brontë, obdarzony tajemniczym, odrobinę mrocznym typem urody. Helen zagrała Tara Fitzgerald, której naturalnie piękną twarz wyeksponowali, zamiast ukrywać pod mocnym makijażem, twórcy serialu. Zadbano o każdy drobiazg, piękne kostiumy i fryzury z epoki, wnętrza, krajobrazy. Podniszczone meble i popękane ściany Wildfell Hall podkreślają delikatny urok tego miejsca i dodają mu autentyczności. Dopracowana całość sprawia, że oglądającemu serial widzowi wydaje się, że przeniósł się w czasie, na XIX wieczną angielską prowincję:).

Tajemnica domu na wzgórzu. ( The Tenant of Wildfell Hall. ) reż Mike Barker, 1996 r.
***
Zostałam zaproszona przez Bubisę, autorkę bloga "Moje życie na wsi", na który z przyjemnością zaglądam, do wzięcia udziału w zabawie o czytaniu. A, że zabawa polega na udzieleniu odpowiedzi na kilka mało kłopotliwych pytań dotyczących jednego z moich ulubionych, bo książkowych tematów, poniżej prezentuję swoje odpowiedzi:):).
O jakiej porze dnia czytasz najchętniej?
Najczęściej czytam przed snem, czasem urządzam sobie leniwe popołudnie z książką, jeśli mogę sobie na to pozwolić. W ciągu dnia zdarza mi się czytać w tramwaju i autobusie oraz w poczekalniach, jestem niecierpliwa i książka pomaga mi lepiej znosić ból oczekiwania:).
W jakiej pozycji najchętniej czytasz?
Na siedząco, najchętniej na leżaku balkonowym z kopytkami ułożonymi elegancko na podnóżku, ale nie zawsze obowiązki i pogoda pozwalają na taki luksus. Zimą i jesienią czytam na fotelu lub na łóżku, opatulona i otoczona kocami i poduszkami, zniesionymi z całego domu, przy świetle wszystkich pokojowych lampek. Lubię się krzątać po domu i ogrodzie, dlatego kiedy jestem na wsi, często czytana książka wędruje ze mną od leżaka do stolika przed domem, poprzez ogrodową huśtawkę, pergolę z ławeczką w sadzie i z powrotem do domu, potem wieczorem usiłuję sobie przypomnieć gdzie ją porzuciłam ostatnio:).
Jaki rodzaj książek najchętniej czytasz?
Zależy od nastroju i od tego, co akurat wpadnie mi w ręce. Lubię dobrą fantastykę, kryminały, najchętniej skandynawskie, bo ten rejon świata najbardziej mi się podoba z jego mroźnym klimatem, nie pogardzę dobrą książką dla dzieci, lubię albumy i książki opowiadające o przyrodzie, książki historyczne, lub takie osadzone w czasach zamierzchłych, książki o polskich tradycjach, o życiu codziennym naszych przodków i klasykę literatury angielskiej, rosyjskiej, francuskiej i polskiej, bo na niej trudno się zawieść.
Jaką książkę ostatnio kupiłaś-otrzymałaś?
Moje ostatnie zakupy książkowe to "Ania ze Złotego Brzegu", "Ania z Avonlea" Lucy Maud Montgomery, "Siedlisko" Janusza Majewskiego i "Taniec ze smokami" Georga R.R. Martina.
Co czytasz obecnie?
Aktualnie jestem w trakcie czytania "Siedliska" Janusza Majewskiego i jestem zachwycona tą książką. Czytam ją powolutku, delektując się każdym słowem:).
Używasz zakładek czy zaginasz rogi?
Rogów nie zaginam, bo to paskudny i niszczący dla książek zwyczaj. Używam pocztówek, których sporo się w moim domu nazbierało, mam też kilka zakładek, ale nie mam ulubionych.
E-book czy audiobook?
Czytam głównie książki w wersji papierowej, ale zobaczymy co przyszłość pokaże, nie opieram się nowym technologiom.
Jaka jest Twoja ulubiona książka z dzieciństwa?
Te książkowe początki chyba wszyscy mamy podobne: uwielbiałam i nadal darzę wielką miłością "Dzieci z Bullerbyn" Astrid Lindgren i książki Lucy Maud Montgomery. Z tych nieco mniej znanych, książka o wielkim białym psie, którego chciałam i nadal chcę mieć, czyli "Bella i Sebastian" Cécile Aubry i piękna górska opowieść "Skarby śniegu" Patricii St. John.
To już wszystko na dzisiaj, więc pozdrawiam cieplutko i życzę słonecznego końca tygodnia:).

niedziela, 29 stycznia 2012

Widzę niebiańską jaśniejącą chwałę i wiarę, którą świeci jednakowo. Na plebanii w Haworth. Anna Przedpełska-Trzeciakowska.

Plebania i cmentarz w Haworth
Spoglądając na fotografię plebanii w Haworth trudno uwierzyć, że te niegościnne, szare mury zamieszkiwały trzy wybitne angielskie pisarki. Okalający gregoriański budynek cmentarz był miejscem na które co dzień spoglądała z okien gromadka dzieci pastora Patryka Brontë i Marii Branwell. Jak to możliwe że w tych surowych warunkach rozwinęły się trzy tak niezwykłe umysły literackie? Ubóstwo otoczenia, jego mroczny  klimat wydaje się niewielkim polem dla rozwoju wyobraźni. A może właśnie ubóstwu tej budzącej grozę scenerii  zawdzięcza proza sióstr Brontë swój ogromny ponadczasowy sukces?
Sięgając po książkę Anny Przedpełskiej-Trzeciakowskiej szukałam pierwowzorów bohaterów i miejsc znanych mi z "Dziwnych losów Jane Eyre", nie spodziewałam się, że biografia opisująca życie sióstr Brontë będzie równie interesująca jak stworzona przez nie fikcja literacka. Autorka opiera się w swojej książce głównie na treści listów jakie wymienia Charlotta ze swoimi szkolnymi przyjaciółkami, wydawcami i przyjaciółmi poznanymi już po sukcesie jaki odniosła powieść Jane Eyre. Bogata dokumentacja dotyczy głównie Charlotty i to właśnie jej życie poznajemy najdokładniej, Emilia nadal pozostaje wielką tajemnicą, nie dzieliła się z nikim swoim światem wewnętrznym, jedyny wyjątek czyniąc dla wydanej pod koniec życia powieści "Wichrowe Wzgórza", nie pozostawiła wielu notatek, poznajemy ją taką jaką widziały ją siostry. Anna na kartach tej biografii jawi się jako najmłodsza, najspokojniejsza i najłagodniejsza z sióstr Brontë. Swoją wiedzą na temat Branwella dzielili się chętnie jego liczni znajomi, to z ich relacji oraz z informacji pozostawionych przez jego siostry buduje autorka historię upadku, jakiem było życie tego dobrze zapowiadającego się młodego człowieka.
Dzieci pastorostwa Brontë rodziły się w rocznych odstępach czasu: pierwsza na świat przyszła w 1814 roku Maria, w 1815 Elżbieta, Charlotta 21 kwietnia 1816 roku, Branwell 26 czerwca 1817 roku, Emilia 30 lipca 1818 roku, dwa lata później w 1820 urodziła się Anna. W 1821 roku, już po objęciu kapelanii w Haworth umiera Maria Brontë. Rolę opiekunek nad młodszymi dziećmi starają się przejąć dwie najstarsze siostry, na plebanię sprowadza się również niezamężna siostra ich zmarłej matki Elżbieta Branwell. 
Córki pastora musiały zdobyć odpowiednie wykształcenie, aby w przyszłości zarobić na swoje utrzymanie, dzieci wysłano więc do szkoły dla córek duchownych w Cowan Bridge. Wiernym świadectwem doświadczeń wyniesionych z tego miejsca jest opis zakładu Lowood z Jane Eyre. Epidemia tyfusu z kart powieści wydarzyła się naprawdę, najstarsze Maria i Elżbieta, po trudach pobytu w tej szkole umierają na suchoty. Charlotta i Emilia wracają do domu, do kolejnej szkoły Roe Head zostają wysłane dopiero po kilku latach.
Dzieciństwo Charlotty, Branwella, Emilii i Anny było zadziwiająco kolorowe, dzieci stworzyły swój własny sekretny świat, do którego klucz zamknięty był w dziecinnej bawialni nad frontowymi drzwiami plebanii. Skłonność do fantazjowania była niepokojąca, królestwa Angrii i Gondalu zdawały się przesłaniać dzieciom problemy realnego świata, jednak dorośli opiekunowie nie zauważają tej postępującej, wewnętrznej izolacji. Po latach beztroski Charlotta udaje się do Roe Head, w szkole zawiązuje przyjaźnie na całe życie, poznaje Ellen Nussey oraz Mary Taylor, korespondencja z Ellen stanowi główne źródło informacji o pisarce. Dziewczęta dorastają, obejmują posady guwernantek, nauczania szczerze nie znoszą. Branwell próbuje swoich sił jako nauczyciel, pracownik kolei, jedynym rezultatem jego wyjazdów z domu jest pogrążanie się w nałogach.
Autorka opisuje kolejne etapy życia dziewcząt, nigdy nie zrealizowane plany założenia szkoły w Haworth i związany z nimi wyjazd do szkoły w Brukseli, gdzie ostatecznie ukształtował się talent Charlotty oraz Emilii. Pierwsze próby literackie, miłość Charlotty do brukselskiego pedagoga, Anny do wikarego ich ojca. Pierwszymi utworami oddanymi do druku był tomik poezji, wydany pod przybranymi męskimi imionami Actona, Currera i Ellisa Bell. Pierwszy sukces sióstr Anny i Emilii przyszedł waz z wydaniem "Wichrowych wzgórz" oraz "Agnes Grey". Inne wydawnictwo zainteresowało się "Jane Eyre", powieść szybko zdobyła dużą popularność. Tylko Charlotta miała okazję wykorzystać swój literacki sukces, po śmierci Branwella, Emilia i Anna zachorowały na gruźlicę. Podobnie jak jedno po drugim rodzeństwo Brontë przychodziło na świat w rocznych odstępach, tak później umierało.
Charlotta została na plebanii z ojcem, wiernymi służącymi i psami Keeperem i spanielką Flossy. Ten najbardziej samotny etap jej życia był paradoksalnie czasem jej największego zaangażowania towarzyskiego, Charlotta podróżowała do Londynu, odwiedzała swoich wydawców i ich rodziny, poznała innych wybitnych literatów, swoją przyszłą biografkę panią Gaskell, Thackereya.
Ostatnie miesiące życia Charlotta spędziła jako mężatka, na wzór bohaterek powieści sprzeciwiła się woli ojca i poślubiła wikarego. Również Charlotta Brontë zmarła na gruźlicę, jej słaby organizm prawdopodobnie nie wytrzymał trudów pierwszej ciąży.
Biografia autorstwa Anny Przedpełskiej-Trzeciakowskiej pokazuje, jak ważnym miejscem dla Charlotty, Emilii, Anny i Branwella był ich dom rodzinny. Powrót do Haworth dla rodzeństwa Brontë stanowił niezawodne pocieszenie na każdym etapie ich życia, surowy klimat wrzosowisk był najlepszym lekarstwem na zawody miłosne czy urażoną ambicję. To tutaj jako dzieci tworzyli swój sekretny świat, tutaj rozwijał się ich talent literacki i tutaj spędzili całe swoje dorosłe życie. Książkę czyta się jak najlepsze XIX wieczne powieści, mnóstwo w niej interesujących faktów z życia pisarek, kilka zdjęć wnętrza Haworth. Po lekturze mam ogromny niedosyt znajomości książek sióstr Brontë. W najbliższym czasie będę polować na kolejne tomy, bardzo lubię powieści przedstawiające rzeczywistość pensji, pracy guwernantek i tego świata sprzed dwustu lat. Z trudnych doświadczeń utkane było życie rodziny Brontë, z tych doświadczeń tkały trzy siostry  swoje powieści.
Haworth w 1861r.


Na plebanii w Haworth.
Anna Przedpełska-Trzeciakowska
Wydawnictwo Świat Książki
Warszawa 2010, 507 str.

Ale teraz przyjdzie nam żyć w jakiejś zabitej dechami wiosze. Wiesz, jaka nuda? Kika z beskidzkiego lasu. Maja Ładyńska.

Jeżeli podczas ferii zimowych brak wam zimowej oprawy, nie mogliście wyruszyć w ukochane góry sięgnijcie po idealną na styczniowy czas ks...