Pokazywanie postów oznaczonych etykietą w ziemiańskim dworze. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą w ziemiańskim dworze. Pokaż wszystkie posty

piątek, 3 sierpnia 2012

Latem na wyspie książek.


Wyspa książek, a dokładniej jej autorka udaje się na krótki wypoczynek:). Mam zamiar zaszyć się w leśnej głuszy tak daleko od cywilizacji jak tylko pozwala na to nasza XXI-wieczna rzeczywistość:). Na co dzień wokół będę miała rzeki, stawy i nizinne łąki, dokładnie tak niebiańskie jak w poniższym cytacie:
Sophia zapytała, jak wygląda niebo, i babka odpowiedziała, że może tak jak ta łąka. Przechodziły właśnie obok pastwiska przy wiejskiej drodze i przystanęły, żeby popatrzeć. Był straszny upał, droga była biała i spękana, i wszystkie rośliny w przydrożnym rowie miały zakurzone liście. Weszły na pastwisko i usiadły na trawie, wysokiej i wcale niezakurzonej, rosły tam dzwonki, kocie łapki i jaskry.[...] Gdzieś daleko pracowała maszyna rolnicza, niestrudzenie i spokojnie. Gdyby się wyłączyć, co można było zrobić bardzo łatwo, i tylko słuchać owadów, byłoby ich wiele tysięcy milionów i wypełniłyby cały świat wznoszącymi się i opadającymi falami ekstazy i lata.  ( "Lato". Tove Jansson )
***
Przed wyjazdem zajrzałam do książki, do której obiecałam sobie zaglądać z każdą zmianą pory roku, "W ziemiańskim dworze" sprawdziłam jak wyglądało lato na polskiej wsi w czasach naszych pradziadków. Najwięcej jest w książce Mai Łozińskiej źródeł z początku wieku XX oraz z dwudziestolecia międzywojennego, dzięki czemu możemy obserwować jak postęp cywilizacyjny zmieniał ziemian i ich dwory w tych dynamicznych czasach oraz jak kolejne zdobycze myśli technicznej usprawniały prace polowe, których ogrom przypada na letnie miesiące. Maja Łozińska opowiada nie tylko o ciężkiej pracy w wiejskich majątkach, sporo miejsca poświęciła również na opisanie letnich balów i przyjęć, które zależnie od zamożności właścicieli dworu przyciągały mniej lub bardziej liczne grono rządnych zabawy biesiadników. Dużo ciekawsza od oficjalnych przyjęć wydała mi się jednak inna letnia rozrywka ziemiańskiej młodzieży, która z końcem roku szkolnego udawała się konno na włóczęgę po dalszej i bliższej okolicy, odwiedzając zaprzyjaźnionych z dworem rodziców, sąsiadów i krewnych, u których zatrzymywała się, aby dać odpocząć strudzonym wędrówką koniom i samemu skorzystać z gościnności rzadko widywanych znajomych. Podrozdziały o szkolnych wakacjach, gościnności, dworskich pensjonatach, ogrodach, żniwach, letnich rozrywkach ziemiańskiej młodzieży tworzą nam przed oczami kompletny obraz życia latem na dworach, przypominają o świecie, którego już nie ma.
***
Z przyjemnością przedstawiam jeszcze książkowe towarzystwo, które wyjeżdża ze mną:):): "Villette tom I i II" Charlotte Brontë oraz szczęśliwa wygrana, która dotarła do mnie wczoraj: "Lokatorka Wildfell Hall" Anne Brontë za którą serdecznie dziękuję Montgomerry z bloga "Słowem Malowane":) i wydawnictwu MG. Dużo radości sprawiła mi ta niespodziewana nagroda:).
Trochę więc te wiejskie i małomiasteczkowe klimaty przeplatać się w najbliższym tygodniu będą z książkową rzeczywistością wiktoriańskiej Anglii:). Nie bardzo wiedziałam jakim zdjęciem czy obrazem ubarwić dzisiejszy szybki post, dla ochłody w ten gorący, sierpniowy dzień, wklejam więc fotografię rzeki, która płynie niedaleko mojego domu:). Rzeczka jest obecnie sielsko spokojnym obiektem do fotografowania i przebywania w pobliżu, podczas roztopów zamienia się za to w istną diablicę zalewając okoliczne łąki i tworząc na wielokilometrowym pasie zieleni paskudne bagniska, na zimowych zdjęciach trudno odgadnąć, że to jest to samo miejsce. Żegnam się zatem i do napisania wkrótce:).

czwartek, 22 marca 2012

Wiosna w ziemiańskim dworze.

Zastanawialiście się czasami jak wyglądało życie w miejscach, które obecnie często przypominają tylko cień siebie sprzed lat, życie w starych domach, dworkach, których nędzne resztki czasami mijamy, wielokrotnie nie zwracając na nie szczególnej uwagi. W pobliżu mojego domu znajduje się kilka takich starych dworków, pałacyków, o które teraz nikt nie dba wcale, albo tylko dogląda je, od czasu do czasu i wzmacnia na tyle, żeby się nie zawaliły ostatecznie, licząc, że może kolejne pokolenia będą w stanie je wyremontować i podnieść z upadku. Dworek mi najbliższy pełnił przez długie lata zaszczytną funkcję szkoły, państwo nie odwdzięczyło mu się jednak za trud wychowywania młodych pokoleń. Kiedy zmarniał, po prostu go zamknięto. Na drzwiach i bramie wiszą zardzewiałe kłódki, nikt już nie ma do niego dostępu, nikt o niego nie dba. Lubię spacerować w pobliżu nocami, bo tylko jej ciemności ukrywają zniszczenia i ukazują dwór w chwale minionych stuleci. W księżycowe noce okna opromienione przyjaznym blaskiem księżyca wydają się tętnić wewnętrznym życiem. Stare domostwo wydaje się wspominać minione piękne czasy, przyjęcia, dni świąteczne i ludzi, którzy kiedyś tu mieszkali, a o których przypomina tylko okazały nagrobek na wiejskim cmentarzyku z mocno już zatartymi imionami i nazwiskami mieszkańców starego dworku, prawie od stulecia spoczywających pod kamienną płytą. Wydawało mi się, że nigdy nie dowiem się, jaki smak i zapach miało życie w ziemiańskim dworze, nie usłyszę niczego nowego i odkrywczego o jego arystokratycznych domownikach, poza strzępami historii, które słyszałam od mieszkańców okolicy. Chcę wam dzisiaj opowiedzieć o książce, która trochę ożywiła przynajmniej dla mnie stary dworek, zapełniła go przedmiotami codziennego użytku, zapełniła każdy dzień jego mieszkańców czynnościami jakie im dzień wiele dziesiątek lat temu wypełniały, pokazała smak potraw jakie pojawiały się na stole, gości którzy dwór odwiedzali, system wychowania i kształcenia młodych paniątek, dziecinne i młodzieżowe rozrywki, zabawki, książki, zapach powietrza na przednówku, zwierzęta, które były towarzyszami mieszkańców dworu, ciężkie prace jakie wykonywano w polu, cześć jaką oddawano ziemi i świąteczne dni wytchnienia. "W ziemiańskim dworze" autorstwa Mai Łozińskiej to książka podzielona według czterech pór roku, kupiłam ją zimą i to właśnie zimowy i wiosenny rozdział mam już za sobą. Będę ją na pewno przeglądać z każdą zmianą pory roku, podobnie jak książki Marii Kownackiej "Razem ze słonkiem", ale o nich napiszę kiedy indziej, towarzyszą mi już tak długo, że zasługują na osobnego posta:).
Wiosna w ziemiańskim dworze była czasem wytężonej pracy, po zimie porządkowany był dwór, zdejmowano grube okna ocieplające wnętrze zimową nocą, bielono ściany, podłogi, malowano drzwi i okna. Kiedy odmarzała ziemia rozpoczynał się czas siewu, prace polowe ruszały pełną parą, im wcześniej pracujący we dworze chłopi rozpoczynali pracę tym obfitsze plony zbierano latem i jesienią.
Wysoko na niebo wzbiły się skowronki i wołały na alarm do roboty. Z dworów i wsi jak z mrowisk wyległa szara rzesza pracowników, rozeszła się po polach, zahuczała gwarem, zatętniała ziemia ruchem.*
Wiosna była również czasem w którym ruszały końskie jarmarki, bogaci właściciele ziemscy kupowali konie szlachetnego pochodzenia i budowy, dla siebie, starszych dzieci, konno jeździli wszyscy ziemianie na polowaniach, w wolnym czasie, końskie zaprzęgi woziły sąsiadów i rodziny w odwiedziny. Mieszkańcy dworu kochali konie, stąd popularność jarmarków, ten wielkopolski odbywa się przecież do dzisiaj. Roztopy wiosenne utrudniały, a w zasadzie uniemożliwiały pracę i podróżowanie, wozy grzęzły w błocie, zima paradoksalnie była więc czasem większej aktywności towarzyskiej, konie i woźnice lepiej radzili sobie z jazdą po zamarzniętych powierzchniach i śnieżnych zaspach. Wielki Post traktowano bardzo poważnie i dosłownie, w piątki, a czasem również w środy i soboty powstrzymywali się mieszkańcy dworów od ucztowania, czasem skromny posiłek jedzono dopiero po zapadnięciu zmroku. Chłopi z początkiem wiosny, nawet gdyby nie nakazy religii zmuszeni byli pościć, zimowe zapasy kończyły się wraz z nadejściem pierwszych wiosennych dni. Szybko jednak nadchodziła Wielkanoc i można było nadrobić czasy postu, dworskie kuchnie zatrudniały najlepszych kucharzy, na długo przed świętami pieczono mazurki i przyrządzano mięsa i ryby na dworski stół, w Wielką Niedzielę wszystkie wozy czym prędzej udawały się do domów i rozpoczynano wielkie ucztowanie. Mnóstwo historii, wspomnień, urywków z ziemiańskiej prasy, porad, których udzielały pisma gospodyniom i gospodarzom dworów, zebrała w swojej książce Maja Łozińska. Jak wyglądała wiosna w kuchni ziemiańskiego dworu, jak spędzano czas wolny, jak świętowano Wielkanoc od Wielkiej Soboty począwszy, z iście kronikarską dokładnością opisuje autorka czasy naszych dziadków  i pradziadków. Czego mi brakowało sama sobie dośpiewałam:), ale cieszę się bardzo, że trafiłam na tę książkę, która opowiada o przeszłości, którą tak uwielbiam poznawać. Żegnam się zatem utworami: "Stary dwór" i "Dworek" i życzę, żeby Wam również się dworek przyśnił:), no i pięknej wiosny Wam i sobie życzę:).

Dworek. Leopold Staff
Niech mi się przyśni dworek skryty w białych sadach,
Z drewnianym gankiem w młodych, gęstych winogradach;
W nim staroświecka izba tak spełzła i zbladła,
Że siebie nie poznaje już w głębiach zwierciadła;
Sprzęty w czystych pokrowców obleczone biele,
Bezczynne i poważne jak ludzie w niedzielę;
U progu pies patrzący z rozumnym spokojem,
Choć łagodny jak dziecko, nazwany Rozbojem...
Gdy wyjdę wczesnym rankiem, niech mnie w ganku czeka
Na białym stole dobry, miły list z daleka
I dal wśród drzew, owianych słonecznym opyłem,
Niech mi się wyda krajem, gdzie nigdy nie byłem,
By mi było w tym miejscu, nie znanym nikomu,
Przedziwnie jak w obczyźnie i słodko jak w domu.
 Stary dwór. Jerzy Harasimowicz
Noc księżyc na podłodze leży
niby świecący pancerz
i od pancerza w duszy jasno

Panowie szlachta
śpią na wieki
patrzą z portretów
jak z karety

Szablą inicjały piszą
świst krzyż w powietrzu
i powietrze krwawi

I w korytarzu zjawa
zajazd

Nie to krzyk sowy
tam na strychu
Coś uleciało
jak ptak

I ty
w mych ramionach

I włosy twe
Śpią
tak cicho
W ziemiańskim dworze
Maja Łozińska
Wydawnictwo Naukowe PWN, 359 str.

*s.113 W ziemiańskim dworze M.Łozińska, cytat z "Dewajtis" Marii Radziewiczówny

Ale teraz przyjdzie nam żyć w jakiejś zabitej dechami wiosze. Wiesz, jaka nuda? Kika z beskidzkiego lasu. Maja Ładyńska.

Jeżeli podczas ferii zimowych brak wam zimowej oprawy, nie mogliście wyruszyć w ukochane góry sięgnijcie po idealną na styczniowy czas ks...