Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Charlotte Brontë. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Charlotte Brontë. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 20 sierpnia 2013

Pozostawszy same, milczałyśmy obie czas jakiś: wyjęłyśmy nasze robótki i zabrawszy się do nich, udawałyśmy bardzo pilnie zajęte. Villette. Charlotte Brontë.


Porosłe mchem mury starego klasztoru, zarośnięty ogród z wiekowym sadem, zjawa żywcem pogrzebanej mniszki oraz zawodząca po nocach upiorna Banshee to tło kolejnej powieści Charlotte Brontë. "Villette" zawiera najwięcej wątków autobiograficznych ze wszystkich dzieł, które wyszły spod pióra Charlotty, powieść zrodziła się z doświadczeń zebranych podczas długiego, samotnego roku, spędzonego przez autorkę na pensji w Brukseli, z dala od Haworth i rodzeństwa. Tym samym oddaje pisarka część siebie głównej bohaterce Lucy Snowe, z kolei Monsieur Paula obdarowując cechami brukselskiego nauczyciela Constantina Héger, swojej niespełnionej miłości.

Czternastoletnią Lucy Snowe poznajemy w zamożnym domu matki chrzestnej Pani Bretton i jej nastoletniego syna Grahama, spokojne wspólne wieczory przy kominku urozmaica przybycie kolejnego gościa Pauliny Home. Mała Polly i Graham stają się, mimo sporej różnicy wieku, towarzyszami zabaw i obiektami niekończących się obserwacji Lucy.
Dał mi tę książkę Graham; opisuje ona dalekie kraje, do których trzeba bardzo długo jechać z Anglii; żaden podróżnik nie może dostać się tam nie przepływając tysięcy mil po morzach. W krajach tych mieszkają dzicy ludzie, wie pani? Ubierają się zupełnie inaczej niż my, niektórzy z nich nie noszą prawie żadnego ubrania, bo chcą, żeby im było chłodno. Tam u nich, widzi pani, jest strasznie gorąco. [...] - A tutaj - dodała - są obrazki jeszcze zadziwiajątsze - w zapale opowiadania zapomniała o prawidłach gramatycznych. - O, tutaj, widzi pani, jest ten cudowny Wielki Mur Chiński; a tutaj chińska pani; ma nóżki jeszcze mniejsze niż moje. A tutaj dziki koń tatarski... O, a tutaj coś jeszcze dziwniejszego niż wszystko - kraj samych śniegów i lodów, bez zielonych pól, ogrodów i lasów. W tym kraju znaleziono kości jakiegoś mamuta: teraz nie ma tam mamutów.
Prawie dekadę później, po niewyjaśnionej już do końca powieści "rodzinnej katastrofie", Lucy zmuszona jest sama zadbać o swój los, dlatego podejmuje się trudnej pracy opiekunki schorowanej panny Morchmont.
Zapomniałam o istnieniu pól, lasów, jezior, mórz i wciąż zmieniającego się nieba poza oślepłymi, zachodzącymi wciąż od nowa parą szybami okiennymi pokoju chorej.
Po śmierci podopiecznej, główna bohaterka w poszukiwaniu nowego dachu nad głową opuszcza rodzinną Anglię. Wymyślone na potrzeby powieści miasteczko Villette i pensja dla dziewcząt Madame Beck, stają się nowym życiowym portem dla Lucy Snowe.

Pensja Madame Beck zajmująca stary budynek poklasztorny, nie różni się od innych XIX - wiecznych szkół, znanych nam z filmów i literatury. W otoczeniu zmurszałych murów udzielane są za opłatą, lekcje z zakresu między innymi: literatury, historii, geografii, języków obcych, muzyki, religii oraz szycia dla młodych panienek z zamożnych domów, bądź wspieranych przez lepiej sytuowanych krewnych. Wspólny pokój nauczycielek i uczennic i surveillance, czyli ciągły nadzór, w tak surowej postaci obecny współcześnie już tylko w zakładach karnych, skutecznie odbierały młodym kobietom prywatność. Nad pensją Madame Beck unosi się legenda o duchu mniszki, pogrzebanej w ogrodzie, a w jak najbardziej namacalnej postaci, po korytarzach krąży nie mniej demoniczna przełożona, obserwując i przeszukując podopieczne i podwładne.

W tym zamkniętym światku przychodzi odnaleźć się Lucy Snowe, która obejmuje posadę nauczycielki języka angielskiego, pośród francuskojęzycznych, katolickich uczennic o nieco odmiennej od angielskiej mentalności, z trzpiotowatą Ginevrą Fanshave na czele, która z Miss Snowe robi swoją powiernicę. Lucy jako niezłomna protestantka, surowo ocenia swoje otoczenie, pobyt w Villette jest dla młodej kobiety zrozumiałym szokiem kulturowym.

Pierwsze trudne miesiące pracy, kończą się załamaniem nerwowym, paradoksalnie dzięki temu upadkowi, los uśmiecha się do Lucy, samotność rozprasza spotkanie po latach Pani Bretton i jej syna, miejscowego lekarza. Zaangażowanie w życie towarzyskie Villette oraz coraz wyraźniej okazywane zainteresowanie nauczyciela Monsieur Paula, stanowią dopływ świeżego powietrza do życia Lucy.

"Villette" jest chyba najbardziej złożoną i wielowymiarową z powieści Charlotte Brontë, które czytałam, poza interesującym światem wiktoriańskich pensji dla dziewcząt, w powieści udało się zamknąć ducha opisywanej epoki, odmalować całą paletę charakterów postaci, ich sposób myślenia przed wiekami oraz miniatury wiktoriańskiej codzienności kobiet. Stworzyć fascynujący obraz życia Lucy Snowe, która pozbawiona domu i rodziny, szuka sposobu na przetrwanie w XIX - wiecznych, niesprzyjających samotnym kobietom realiach.

W "Villete" pojawiają się również elementy charakterystyczne dla powieści gotyckiej. Dwoistość charakteru głównej bohaterki, angielskie opanowanie jako maska dla świata w którym żyje, w oczach uczennic panna Snowe jest tylko posępnym cieniem i głęboko ukryta druga, targana namiętnościami natura, o której wie tylko czytelnik, zaś domyśla się jej istnienia Monsieur Paul. I ta mroczna aura, znak firmowy pisarek z Haworth i przemykające pomiędzy akapitami zjawy zamieszkujące klasztorny strych oraz pośredniczka między krainą zaświatów, a ludźmi, zwiastunka śmierci, mityczna Banshee, rodem z irlandzkich podań ludowych:).
Trzykrotnie w czasie mojego życia pouczył mnie bieg wypadków, że dziwne owe odgłosy burzy - ów nieustannie powtarzający się jęk beznadziejny zapowiada stan atmosfery niesprzyjającej życiu. Doświadczenie wszczepiło mi wiarę w to, że wybuchy epidemii zapowiadane bywają często przez taki boleśnie jękliwy, łkający, zawodzący wiatr wschodni. Stąd może, jak wywnioskowałam, powstała legenda o Banshee.
Villette. ( 1853 r. )
Charlotte Brontë
Świat Książki, Warszawa 2011, tom I - 319 str., tom II - 367 str.

Jane Eyre. 

piątek, 3 sierpnia 2012

Latem na wyspie książek.


Wyspa książek, a dokładniej jej autorka udaje się na krótki wypoczynek:). Mam zamiar zaszyć się w leśnej głuszy tak daleko od cywilizacji jak tylko pozwala na to nasza XXI-wieczna rzeczywistość:). Na co dzień wokół będę miała rzeki, stawy i nizinne łąki, dokładnie tak niebiańskie jak w poniższym cytacie:
Sophia zapytała, jak wygląda niebo, i babka odpowiedziała, że może tak jak ta łąka. Przechodziły właśnie obok pastwiska przy wiejskiej drodze i przystanęły, żeby popatrzeć. Był straszny upał, droga była biała i spękana, i wszystkie rośliny w przydrożnym rowie miały zakurzone liście. Weszły na pastwisko i usiadły na trawie, wysokiej i wcale niezakurzonej, rosły tam dzwonki, kocie łapki i jaskry.[...] Gdzieś daleko pracowała maszyna rolnicza, niestrudzenie i spokojnie. Gdyby się wyłączyć, co można było zrobić bardzo łatwo, i tylko słuchać owadów, byłoby ich wiele tysięcy milionów i wypełniłyby cały świat wznoszącymi się i opadającymi falami ekstazy i lata.  ( "Lato". Tove Jansson )
***
Przed wyjazdem zajrzałam do książki, do której obiecałam sobie zaglądać z każdą zmianą pory roku, "W ziemiańskim dworze" sprawdziłam jak wyglądało lato na polskiej wsi w czasach naszych pradziadków. Najwięcej jest w książce Mai Łozińskiej źródeł z początku wieku XX oraz z dwudziestolecia międzywojennego, dzięki czemu możemy obserwować jak postęp cywilizacyjny zmieniał ziemian i ich dwory w tych dynamicznych czasach oraz jak kolejne zdobycze myśli technicznej usprawniały prace polowe, których ogrom przypada na letnie miesiące. Maja Łozińska opowiada nie tylko o ciężkiej pracy w wiejskich majątkach, sporo miejsca poświęciła również na opisanie letnich balów i przyjęć, które zależnie od zamożności właścicieli dworu przyciągały mniej lub bardziej liczne grono rządnych zabawy biesiadników. Dużo ciekawsza od oficjalnych przyjęć wydała mi się jednak inna letnia rozrywka ziemiańskiej młodzieży, która z końcem roku szkolnego udawała się konno na włóczęgę po dalszej i bliższej okolicy, odwiedzając zaprzyjaźnionych z dworem rodziców, sąsiadów i krewnych, u których zatrzymywała się, aby dać odpocząć strudzonym wędrówką koniom i samemu skorzystać z gościnności rzadko widywanych znajomych. Podrozdziały o szkolnych wakacjach, gościnności, dworskich pensjonatach, ogrodach, żniwach, letnich rozrywkach ziemiańskiej młodzieży tworzą nam przed oczami kompletny obraz życia latem na dworach, przypominają o świecie, którego już nie ma.
***
Z przyjemnością przedstawiam jeszcze książkowe towarzystwo, które wyjeżdża ze mną:):): "Villette tom I i II" Charlotte Brontë oraz szczęśliwa wygrana, która dotarła do mnie wczoraj: "Lokatorka Wildfell Hall" Anne Brontë za którą serdecznie dziękuję Montgomerry z bloga "Słowem Malowane":) i wydawnictwu MG. Dużo radości sprawiła mi ta niespodziewana nagroda:).
Trochę więc te wiejskie i małomiasteczkowe klimaty przeplatać się w najbliższym tygodniu będą z książkową rzeczywistością wiktoriańskiej Anglii:). Nie bardzo wiedziałam jakim zdjęciem czy obrazem ubarwić dzisiejszy szybki post, dla ochłody w ten gorący, sierpniowy dzień, wklejam więc fotografię rzeki, która płynie niedaleko mojego domu:). Rzeczka jest obecnie sielsko spokojnym obiektem do fotografowania i przebywania w pobliżu, podczas roztopów zamienia się za to w istną diablicę zalewając okoliczne łąki i tworząc na wielokilometrowym pasie zieleni paskudne bagniska, na zimowych zdjęciach trudno odgadnąć, że to jest to samo miejsce. Żegnam się zatem i do napisania wkrótce:).

czwartek, 5 lipca 2012

Siostry Brontë.


Podczas wizyty w księgarni wypatrzyłam na półce "Agnes Grey" Anny Brontë, niewielką książkę z piękną okładką utrzymaną w ciemnej tonacji, bardzo stylową i klimatyczną. Ponieważ dawno temu postanowiłam nie robić pochopnych zakupów, z księgarni wyszłam bez pierwszego polskiego wydania książki Anny Brontë, chociaż ciekawość paliła mnie równie mocno, jak popołudniowe słońce w ostatnich dniach. To niedopatrzenie oczywiście bardzo szybko nadrobiłam w domu, zamawiając książkę przez internet:). Oczekiwanie na przesyłkę, skróciłam sobie przeglądając biografie sióstr Brontë i oglądając dostępne w internecie filmy dokumentalne na ich temat, przejrzałam również swoje poprzednie posty o "Jane Eyre" i "Na plebanii w Haworth". W tych filmowych poszukiwaniach dokopałam się do roku 1979 i francuskiego filmu biograficznego "Siostry Brontë" w reżyserii André Téchiné .
Film fabularny rządzi się oczywiście swoimi prawami i zawiera kilka elementów niezgadzających się z prawdziwą biografią sióstr z Haworth, pewne wątki dodano, pewne pominięto, można mieć również zastrzeżenia do obsady, Emilię zagrała Isabelle Adjani, pozostałe dwie siostry zagrały dwie równie piękne francuskie aktorki, chociaż uroda samych pisarek była przecież dość dyskusyjna. Siostry Brontë, jak pokazują ich obrazy, były ładnymi kobietami, ale nie były wybitnymi pięknościami jak Isabella Adjani, Isabelle Huppert i Marie-France Pissier.
Dla ubarwienia fabuły dodano również płomienny romans, pomiędzy Branwellem i matką dzieci, których był guwernerem. To właśnie w dniu, w którym dama serca mimo, że miejsce u jej boku zwolniło się po śmierci męża, odrzuca zaloty Branwella Brontë, rozpoczyna się historia jego upadku i uzależnienia od opium.
Koleje losów sióstr Brontë są wyraźnie zaznaczone: praca guwernantek, wyjazd do Brukseli i plany otwarcia pensji w Haworth, pierwsze sukcesy literackie i choroba Emilii. Film rozpoczyna się od scen w salonie plebanii, który jest wiernym obrazem fotografii z muzeum w Haworth, w niewielkim ciemnym pomieszczeniu Anna i Charlotta zapisują swoje myśli, dyskutują o przeczytanych książkach i zastanawiają się jak potoczą się przyszłe losy ich rodzeństwa. W tym czasie Emilia spaceruje po ponurych wrzosowiskach, jej postaci w filmie nadano jakiś rys szaleństwa, zaczerpnięty zapewne z napisanych przez nią "Wichrowych wzgórz". Branwell spędza czas w znajdującej się nieopodal gospodzie. Po przeczytaniu pierwszych rozdziałów "Agnes Grey" skojarzyłam, że filmowe dialogi tworzą te wyjęte fragmentami z książek sióstr Brontë.
Pomimo kilku naprawdę drobnych zastrzeżeń, całość bardzo mi się podobała: nastrój, sceneria wrzosowisk i starej plebanii z widokiem na cmentarz, wnętrza i stroje z epoki wiktoriańskiej, ukazanie jak radziły sobie siostry w brukselskiej szkole i jako guwernantki. Film jest nagrany wiele lat temu, więc można mu sporo wybaczyć. Całość to kawałek dobrego kina i powinien spodobać się miłośniczkom prozy sióstr Brontë.

Siostry Brontë. ( Les Soeurs  Brontë. ) reż. André Téchiné, 1979 r.

niedziela, 29 stycznia 2012

Widzę niebiańską jaśniejącą chwałę i wiarę, którą świeci jednakowo. Na plebanii w Haworth. Anna Przedpełska-Trzeciakowska.

Plebania i cmentarz w Haworth
Spoglądając na fotografię plebanii w Haworth trudno uwierzyć, że te niegościnne, szare mury zamieszkiwały trzy wybitne angielskie pisarki. Okalający gregoriański budynek cmentarz był miejscem na które co dzień spoglądała z okien gromadka dzieci pastora Patryka Brontë i Marii Branwell. Jak to możliwe że w tych surowych warunkach rozwinęły się trzy tak niezwykłe umysły literackie? Ubóstwo otoczenia, jego mroczny  klimat wydaje się niewielkim polem dla rozwoju wyobraźni. A może właśnie ubóstwu tej budzącej grozę scenerii  zawdzięcza proza sióstr Brontë swój ogromny ponadczasowy sukces?
Sięgając po książkę Anny Przedpełskiej-Trzeciakowskiej szukałam pierwowzorów bohaterów i miejsc znanych mi z "Dziwnych losów Jane Eyre", nie spodziewałam się, że biografia opisująca życie sióstr Brontë będzie równie interesująca jak stworzona przez nie fikcja literacka. Autorka opiera się w swojej książce głównie na treści listów jakie wymienia Charlotta ze swoimi szkolnymi przyjaciółkami, wydawcami i przyjaciółmi poznanymi już po sukcesie jaki odniosła powieść Jane Eyre. Bogata dokumentacja dotyczy głównie Charlotty i to właśnie jej życie poznajemy najdokładniej, Emilia nadal pozostaje wielką tajemnicą, nie dzieliła się z nikim swoim światem wewnętrznym, jedyny wyjątek czyniąc dla wydanej pod koniec życia powieści "Wichrowe Wzgórza", nie pozostawiła wielu notatek, poznajemy ją taką jaką widziały ją siostry. Anna na kartach tej biografii jawi się jako najmłodsza, najspokojniejsza i najłagodniejsza z sióstr Brontë. Swoją wiedzą na temat Branwella dzielili się chętnie jego liczni znajomi, to z ich relacji oraz z informacji pozostawionych przez jego siostry buduje autorka historię upadku, jakiem było życie tego dobrze zapowiadającego się młodego człowieka.
Dzieci pastorostwa Brontë rodziły się w rocznych odstępach czasu: pierwsza na świat przyszła w 1814 roku Maria, w 1815 Elżbieta, Charlotta 21 kwietnia 1816 roku, Branwell 26 czerwca 1817 roku, Emilia 30 lipca 1818 roku, dwa lata później w 1820 urodziła się Anna. W 1821 roku, już po objęciu kapelanii w Haworth umiera Maria Brontë. Rolę opiekunek nad młodszymi dziećmi starają się przejąć dwie najstarsze siostry, na plebanię sprowadza się również niezamężna siostra ich zmarłej matki Elżbieta Branwell. 
Córki pastora musiały zdobyć odpowiednie wykształcenie, aby w przyszłości zarobić na swoje utrzymanie, dzieci wysłano więc do szkoły dla córek duchownych w Cowan Bridge. Wiernym świadectwem doświadczeń wyniesionych z tego miejsca jest opis zakładu Lowood z Jane Eyre. Epidemia tyfusu z kart powieści wydarzyła się naprawdę, najstarsze Maria i Elżbieta, po trudach pobytu w tej szkole umierają na suchoty. Charlotta i Emilia wracają do domu, do kolejnej szkoły Roe Head zostają wysłane dopiero po kilku latach.
Dzieciństwo Charlotty, Branwella, Emilii i Anny było zadziwiająco kolorowe, dzieci stworzyły swój własny sekretny świat, do którego klucz zamknięty był w dziecinnej bawialni nad frontowymi drzwiami plebanii. Skłonność do fantazjowania była niepokojąca, królestwa Angrii i Gondalu zdawały się przesłaniać dzieciom problemy realnego świata, jednak dorośli opiekunowie nie zauważają tej postępującej, wewnętrznej izolacji. Po latach beztroski Charlotta udaje się do Roe Head, w szkole zawiązuje przyjaźnie na całe życie, poznaje Ellen Nussey oraz Mary Taylor, korespondencja z Ellen stanowi główne źródło informacji o pisarce. Dziewczęta dorastają, obejmują posady guwernantek, nauczania szczerze nie znoszą. Branwell próbuje swoich sił jako nauczyciel, pracownik kolei, jedynym rezultatem jego wyjazdów z domu jest pogrążanie się w nałogach.
Autorka opisuje kolejne etapy życia dziewcząt, nigdy nie zrealizowane plany założenia szkoły w Haworth i związany z nimi wyjazd do szkoły w Brukseli, gdzie ostatecznie ukształtował się talent Charlotty oraz Emilii. Pierwsze próby literackie, miłość Charlotty do brukselskiego pedagoga, Anny do wikarego ich ojca. Pierwszymi utworami oddanymi do druku był tomik poezji, wydany pod przybranymi męskimi imionami Actona, Currera i Ellisa Bell. Pierwszy sukces sióstr Anny i Emilii przyszedł waz z wydaniem "Wichrowych wzgórz" oraz "Agnes Grey". Inne wydawnictwo zainteresowało się "Jane Eyre", powieść szybko zdobyła dużą popularność. Tylko Charlotta miała okazję wykorzystać swój literacki sukces, po śmierci Branwella, Emilia i Anna zachorowały na gruźlicę. Podobnie jak jedno po drugim rodzeństwo Brontë przychodziło na świat w rocznych odstępach, tak później umierało.
Charlotta została na plebanii z ojcem, wiernymi służącymi i psami Keeperem i spanielką Flossy. Ten najbardziej samotny etap jej życia był paradoksalnie czasem jej największego zaangażowania towarzyskiego, Charlotta podróżowała do Londynu, odwiedzała swoich wydawców i ich rodziny, poznała innych wybitnych literatów, swoją przyszłą biografkę panią Gaskell, Thackereya.
Ostatnie miesiące życia Charlotta spędziła jako mężatka, na wzór bohaterek powieści sprzeciwiła się woli ojca i poślubiła wikarego. Również Charlotta Brontë zmarła na gruźlicę, jej słaby organizm prawdopodobnie nie wytrzymał trudów pierwszej ciąży.
Biografia autorstwa Anny Przedpełskiej-Trzeciakowskiej pokazuje, jak ważnym miejscem dla Charlotty, Emilii, Anny i Branwella był ich dom rodzinny. Powrót do Haworth dla rodzeństwa Brontë stanowił niezawodne pocieszenie na każdym etapie ich życia, surowy klimat wrzosowisk był najlepszym lekarstwem na zawody miłosne czy urażoną ambicję. To tutaj jako dzieci tworzyli swój sekretny świat, tutaj rozwijał się ich talent literacki i tutaj spędzili całe swoje dorosłe życie. Książkę czyta się jak najlepsze XIX wieczne powieści, mnóstwo w niej interesujących faktów z życia pisarek, kilka zdjęć wnętrza Haworth. Po lekturze mam ogromny niedosyt znajomości książek sióstr Brontë. W najbliższym czasie będę polować na kolejne tomy, bardzo lubię powieści przedstawiające rzeczywistość pensji, pracy guwernantek i tego świata sprzed dwustu lat. Z trudnych doświadczeń utkane było życie rodziny Brontë, z tych doświadczeń tkały trzy siostry  swoje powieści.
Haworth w 1861r.


Na plebanii w Haworth.
Anna Przedpełska-Trzeciakowska
Wydawnictwo Świat Książki
Warszawa 2010, 507 str.

poniedziałek, 12 grudnia 2011

Płonęłaś cała wczoraj w chłodnej poświacie księżyca, gdy podniosłaś bunt przeciwko losowi i domagałaś się równości ze mną. Dziwne losy Jane Eyre. Charlotte Brontë.

O posiadaniu tej książki na własność marzyłam bardzo długo, ale jakoś nie było nam po drodze, kiedy byłam zdeterminowana, żeby ją kupić, nie było wznowień, zupełnie nie wiem dlaczego. Po raz pierwszy "Dziwne losy Jane Eyre" czytałam wiele lat temu podczas wakacji, na strychu domu babci, tam też znalazłam stary egzemplarz, do dziś nie wiem do kogo należał i strasznie żałuję, że zaginął, pewnie spłonął podczas którejś zimy w piecu, swoją drogą bardzo adekwatny koniec. Dzisiaj mogę pochwalić się swoim własnym wydaniem z filmową okładką, otrzymanym w prezencie urodzinowym.
Jane Eyre była dzieckiem zrodzonym z miłości ubogiego pastora oraz panienki z bogatego dworu Gateshead Hall. Rodzice, umierając młodo, pozostawili jedynaczkę na łasce krewnych: Johna Reed oraz jego żony. Śmierć wuja przypieczętowała ostatecznie los maleńkiej Jane, ciotka zazdrosna o względy jakimi za życia darzył John Reed dziecko oraz jego matkę, a których według żony skąpił własnym dzieciom, nie mogła i nie chciała zaakceptować dziewczynki i wychowywać jej jako równej kuzynostwu. Ucieczką od prozy życia stają się dla Jane książki i rysunki. Na krótko przed swoimi dziesiątymi urodzinami, upokorzona kolejną z wielu niesprawiedliwości, Jane Eyre gwałtownie wybucha, pokazując skrywaną potęgę charakteru małego dziecka tak rzadko spotykaną w tamtych czasach i tak okrutnie tępioną. Rezolutna dziewczynka, rozumiejąc że prawa jej należne, z uwagi na więzy krwi nie są respektowane, wygarnęła ciotce Reed co o niej myśli. Tym samym dała swojej krewnej pretekst do pozbycia się dziecka i umieszczenia w zakładzie dla sierot, szkole Loowood, gdzie spędza kolejne lata swojego życia, ucząc się i zdobywając zawód nauczycielki. Również w szkole los nie oszczędza naszej głównej bohaterki, tutaj umiera jej przyjaciółka Helenka Burns, a  niedojadające, zaniedbane pensjonariuszki dziesiątkuje tyfus. Osiemnastoletnia Jane opuszcza Loowood, otrzymując posadę guwernantki Adelki Varens, podopiecznej właściciela Thornfield Hall. 
W dniu, w którym Jane Eyre przekracza progi dworu Thornfield Hall rozpoczyna się jedna z najpiękniejszych historii miłosnych światowej literatury:). Edward Rochester odnajduje bowiem w Jane Eyre wszystko to, czego szukał u kobiet światowych i czego nie mógł i nie miał prawa odnaleźć w spętanym szaleństwem umyśle pierwszej żony.
Chciałam Cię tak szalenie rozkochać w sobie, jak sam się w Tobie kochałem, a wiedziałem, że zazdrość będzie mi najlepszym sprzymierzeńcem w osiągnięciu tego celu.
Niezwykłe okoliczności w jakich spotykają się Pan Rochester oraz Jane, zapisy z wielogodzinnych rozmów przy kominku oraz tajemnicza rywalka, zamieszkująca strych starego domostwa, tworzą magiczny, mroczny świat, w którym zapadam się nawet dzisiaj przeglądając książkę w poszukiwaniu cytatów.
Nie chcę streszczać całej historii Jane Eyre, chcę tylko gorąco polecić tę książkę i jej filmowe adaptacje i przypomnieć drugiego z mężczyzn jakich na swojej drodze spotyka główna bohaterka, już po ucieczce z Thornfield i zamieszkaniu w Moor House. Saint John to zupełne przeciwieństwo pierwszej miłości Jane, ambitny pastor żąda poświęcenia, wydawałoby się w słusznej sprawie, ale zdaje się mieć do tego mniejsze prawo od swojego poprzednika w sercu Jane, który w zamian oddawał siebie. W Moor House odnajdujemy samą Charlotte pośród swojego rodzeństwa, oddanego pasji zdobywania wiedzy i doskonalenia umiejętności pisarskich.
Postać Jane Eyre kojarzy mi się z niezwykłą żywotnością umysłu oraz wielką pasją życia. I ten dalszy ciąg, którego czasem brak najlepszym powieściom,  przekonanie, że ta wielka miłość jest miłością spełnioną i to z dziesięcioletnim stażem:).

Jane Eyre.
Charlotte Brontë
Wydawnictwo Prószyński i Spółka
Warszawa 2011,  568 str.



niedziela, 13 listopada 2011

Posiedźmy tu dziś wieczór, choćby nie było nam sądzone nigdy już zasiąść razem. Jane Eyre.

Wczorajsze  popołudnie spędziłam w jednym z krakowskich kin oglądając film Jane Eyre. Powieść  Charlotte Brontë "Dziwne losy Jane Eyre" była już wielokrotnie ekranizowana, sama uwielbiam miniserial BBC z 2006 roku, więc na seans wybrałam się z  wyraźnie zapisanymi w pamięci genialnymi rolami Ruth Wilson oraz Toby'ego Stephens'a i z wrażeniem, że wszystko co dało się wycisnąć z tej cudownej powieści zrobili już twórcy serialu. Film wyreżyserowany przez Carego Fukunagę nie tylko mnie nie zawiódł, ale wręcz zachwycił pięknymi obrazami. Twórcom udało się uchwycić niezwykły, odrobinę mroczny nastrój książki.
Powierzenie roli Jane Eyre młodziutkiej aktorce polskiego pochodzenia Mii Wasikowskiej uważam za strzał w dziesiątkę. Urodzona w Australii aktorka jest obdarzona niezwykłą urodą porcelanowej lalki, drobniutka o postawie baletnicy. Mia jest bardzo przekonująca w swojej roli, widać, że nie kopiuje żadnej ze swoich poprzedniczek. Michael Fassbender zagrał tajemniczego Edwarda Rochestera, co prawda nie jest tak przekonujący jak Toby Stephens, ale równie interesujący w swojej roli. Podobała mi się urocza Romy Settbon Moore w roli Adele oraz Pani Fairfax - Judi Dench. W serialu z 2006 roku Adele była trochę wyrośnięta jak na ośmiolatkę, która była przecież bohaterką powieści.
Film jest wiernym obrazem epoki wiktoriańskiej, zadbano o detale, meble, porcelanę, kostiumy. Wnętrza Thornfield Hall są mroczne, ciemności rozprasza jedynie światło świec. Ogromne wrażenie robią kostiumy głównej bohaterki, jej skromne sukienki, piękna suknia ślubna, której zdjęcie umieściłam poniżej. Mogłabym opisywać ten film scena po scenie, a wlaściwie każdy obraz tę ekranizację tworzący.
Film rozpoczyna się ucieczką Jane z Thornfield, potem główna bohaterka trafia do rodzeństwa Rivers, poznajemy kolejne losy Jane Eyre, retrospekcje z trudnego dzieciństwa najpierw w Gateshead Hall potem w zakładzie dla dziewcząt - szkole Lowood, aż  do przybycia do Thornfield Hall.
Film jest pełen pięknych dźwięków, brzęku delikatnej porcelany podczas posiłku, odgłosów płonącego na kominku ognia,  podmuchów wiatru. Muzyka jest nastrojowa, niepokojąco piękna.
Polecam ten cudownie jesienny film, jeżeli jeszcze nie mieliście okazji go obejrzeć.


Jane Eyre (  2011 ) reż. Cary Fukunaga

Ale teraz przyjdzie nam żyć w jakiejś zabitej dechami wiosze. Wiesz, jaka nuda? Kika z beskidzkiego lasu. Maja Ładyńska.

Jeżeli podczas ferii zimowych brak wam zimowej oprawy, nie mogliście wyruszyć w ukochane góry sięgnijcie po idealną na styczniowy czas ks...