Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Ilon Wikland. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Ilon Wikland. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 22 października 2018

Kochali go, mimo że był malutki i sprawiał wiele kłopotów. Peter i Lena. Dwa opowiadania. Astrid Lindgren. Ilon Wikland.


Jesień tuż po babim lecie to taka pora roku, kiedy otuleni mgłą i przemoczeni deszczem, tym chętniej wracamy do domowego ciepła i bałaganu, pozostawionego w porannym pośpiechu. Książkowym ekspertem od rysowania domowego bałaganu jest Ilon Wikland. Jej ilustracje zasnutych zabawkami niczym górski szczyt śniegową czapą pokoi dziecięcych, przykuwają wzrok i rozgrzewają serce zziębniętego jesienią czytelnika.      

Dwa opowiadania o rodzeństwie Parterze i Lenie przenoszą nas w skomplikowany świat relacji pomiędzy starszym bratem i młodszą siostrą. Pomimo chęci wymiany kłopotliwego noworodka na trzykołowy rowerek starszy brat z czasem docenia, że nie jest już sam na tym skomplikowanym świecie i ma z kim wieczorami prowadzić bitwy na poduszki. Choć do czasu kiedy noworodek zmienia się w kontaktową dziewczynkę upływa sporo wody w szwedzkich rzekach i czasu wypełnionego doglądaniem płaczliwej siostry.

Drugie opowiadanie przekonuje małego czytelnika do instytucji szkoły, w której przyjdzie mu spędzić najlepsze lata życia. Już samo przedarcie się przez plątaninę ulic na szkolny dziedziniec jest trudne dla małej Leny i w tej sytuacji znów pomaga starszy imponujący brat, któremu przyjdzie w obronie honoru siostry stoczyć najprawdziwszą bójkę. 

A wieczorem Lena i Peter zasiadają w ciepłym świetle lampki przy swoich biurkach i dzielą się wrażeniami i na takie wspólne jesienne wieczory jest ta pięknie zilustrowana opowieść niezawodnego wydawnictwa Zakamarki.

Ja też chcę mieć rodzeństwo.
Ja też chcę iść do szkoły.
Astrid Lindgren Ilon Wikland
wydawnictwo Zakamarki

O książkach Astrid Lindgren na wyspie książek poczytacie tutaj :)
Ronja, córka zbójnika.
Boże Narodzenie w Bullerbyn.
Lotta z ulicy Awanturników.
Maddika i berbeć z Czerwcowego Wzgórza.

sobota, 4 stycznia 2014

Powrót do zimowego Bullerbyn.

 

"Dzieci z Bullerbyn" to nadal jedna z moich ulubionych książek i naprawdę nie ma znaczenia, że podobno wyrosłam z grupy docelowej ośmiolatków, którzy najwięcej radości powinni odnaleźć na kartach tej opowieści. Tych kilka pierwszych dni stycznia, kiedy magia świąteczna wciąż nieśmiało unosi się po domowych kątach, a herbata z imbirem jeszcze smakuje świętami, to najlepszy moment na przypominanie sobie ulubionych bajek z dzieciństwa. Koniecznie na fotelu przy mrugającej światełkami choince:).

"Boże Narodzenie w Bullerbyn" to zilustrowany przez Ilon Wikland album w nieco staroświeckim stylu, przypominający chropowatością papieru stare elementarze szkolne. Zakup tej książki miałam w planach od dłuższego czasu, bo zawsze tęskniłam za kontynuacją "Dzieci z Bullerbyn", a Ilon Wikland uważam za najlepszą ilustratorkę książek dla najmłodszych. 

"Dzieci z Bullerbyn" bez firanek, półeczek, pyzatych buzi szwedzkiej gromadki bohaterów, okiennych pelargonii, lalek, kanek, dzbanków, porcelany, gorących kuchennych piecyków i domowego nieładu wyrysowanego ręką Ilon Wikland, chyba nie robiłyby na mnie samą treścią takiego wrażenia, jak robią w komplecie z ilustracjami:). 

Wiele lat temu moje wydanie z niebieską okładką (zakup tej książki w osiedlowej księgarni, potrafię wręcz odtworzyć w pamięci krok po kroku), było nieskończoną inspiracją do zabaw, meblowania wakacyjnych domków w starej wędzarni dziadków i nadal jest najbardziej eksploatowaną książką, jaką posiadam.

Już wiem, że i "Boże Narodzenie w Bullerbyn" będę często ściągać z regału. Uwielbiam tę książkę za ciepłe kolory przywodzące na myśl blask choinkowych świeczek i światło domowego kominka oraz za błękitny, zimowy mróz wymalowany tak sugestywnie, że uszy szczypią przy czytaniu. 

Świąteczny czas w Bullerbyn rozpoczyna się wielką zwózką drewna, aby w czasie przygotowywania wigilijnych pieczeni oraz ciast, nie zabrakło opału w kuchniach Zagrody Północnej, Środkowej i Południowej. Potem już tylko pieczenie pierników w uroczym kuchennym nieładzie i rozgardiaszu przysypanym obficie mąką oraz szukanie najpiękniejszego drzewka w lesie i dzieci z Bullerbyn przechodzą do zasadniczej części świąt: kolacji, prezentów, porannej bożonarodzeniowej mszy, na którą udają się konnym zaprzęgiem oraz zabaw na śniegu, których tak bardzo nam brakowało podczas Bożego Narodzenia, które już za nami.

Pięknie zilustrowała Ilon Wikland szwedzkie zwyczaje świąteczne, a Astrid Lindgren ubrała je w pełną uroku i dziecięcego śmiechu opowieść. "Boże Narodzenie w Bullerbyn" to książka pełna szczegółów i drobiazgów, które z przyjemnością wychwytuje w tekście i na ilustracjach czytelnik w każdym wieku, prawdziwa ozdoba moich półek z książkami:).

Boże Narodzenie w Bullerbyn. ( Jul i Bullerbyn. )
Astrid Lindgren
Wydawnictwo Zakamarki, Poznań 2012

wtorek, 24 kwietnia 2012

Wszyscy znęcają się nad Lottą. Lotta z ulicy Awanturników. Astrid Lindgren.

Wyspa książek obrosła pajęczynką i trochę się zakurzyła. Tydzień spędziłam na wsi, dlatego dopiero dzisiaj mogę swoje miejsce w sieci porządnie przewietrzyć:).
W minionym tygodniu powiększałam i porządkowałam ogród i sad, sadziłam warzywa w nowym warzywniku i rozsadzałam kwiaty. Sadzonki roślin kupiłam na klimatycznym targu w pobliskim małym miasteczku, tradycyjnie odwiedziłam też maleńką księgarnię i antykwariat. Wczesnym porankiem i wieczorami paliłam w piecach pełną parą, bo na wschodzie Polski te ostatnie dni były jeszcze zimne.
Z zapączkowanego ogrodu, lasu i łąki wróciłam do zieleniącego się już pełną parą Krakowa.
***
Czytanie przy akompaniamencie strzelającego pieca jest dwa razy przyjemniejsze niż czytanie przy ciepłych kaloryferach, a już czytanie w takich okolicznościach zimowego "Tańca ze smokami" to prawdziwa uczta dla wyobraźni. Książkę Martina czytam powolutku, dozując sobie przyjemność, jakiej mi dostarcza. W międzyczasie przejrzałam dwie książki dla maluchów i właśnie o jednej z nich opowiem dzisiaj.
***
"Lotta z ulicy Awanturników" Astrid Lindgren to krótka historia o pewnej zadziornej dziewczynce. Lotta Nyman od rana ma zły humor. Jest zła na mamę i swoje rodzeństwo: Mię Marię i Jonasa. Pięcioletnia Lotta postanawia więc wyprowadzić się z domu Nymanów i założyć własne gospodarstwo na strychu rupieciarni cioci Berg.
Stryszek jest miejscem wymarzonym dla małej dziewczynki, stare meble i dywaniki wypełniają małe pomieszczenie, a zakamarki pokoiku kryją prawdziwe skarby. Porcelanowy serwis, starą lalkę Violę Linneę i całą szufladę jej ubranek. Lotta świetnie bawi się na stryszku w towarzystwie Niśka, swojego pluszowego prosiaczka...ale po zapadnięciu zmroku, zaczyna Lottcie brakować mamy:).
Zawsze lubiłam krnąbrną, dzielną Lottę, a w obrazek stryszku wpatrywałam się jako dziecko godzinami. Polecam do wspólnego, wieczornego czytania:).

Lotta z ulicy Awanturników. ( Lotta på Bråkmakargatan., 1961 )
Astrid Lindgren
Nasza Księgarnia, Warszawa 1998, 59 str.


poniedziałek, 2 kwietnia 2012

Ty nie masz dobrze w głowie, Madika. Madika i berbeć z Czerwcowego Wzgórza. Astrid Lindgren.


Lodowaty podmuch wiatru przyniósł gwałtowne opady gradu. Kiedy odtajałam po gradowym bombardowaniu, nawet mnie ten niespodziewany opad ucieszył, w końcu skoro spadł grad to zima już nie wróci. Przyglądając się teraz wirującym za oknem płatkom śniegu już nie mam odwagi potwierdzić tej ludowej mądrości.
Po powrocie do domu w tak ekstremalnych warunkach, najlepiej ukryć się w ciepłej kuchni. Zapach wielkanocnych wypieków i powolna lektura "Madiki i berbecia z Czerwcowego Wzgórza" uprzyjemniły mi kilka ostatnich wieczorów, na spacery i aktywny wypoczynek na łonie natury przyjdzie nam chyba jeszcze trochę poczekać.
Madika jest obecnie lepiej znana z albumowych wydań książek o swoich przygodach, kojarzycie na pewno kolorowo zilustrowaną zimową opowieść "Patrz Madika pada śnieg", jeśli nie, zajrzyjcie do niej podczas wizyty w księgarni. "Madika i berbeć z Czerwcowego Wzgórza" zawiera również piękne, ale czarno-białe ilustracje wykonane przez genialną Ilon Wikland i o wiele więcej tekstu opowiadającego o przygodach dziewczynek z Czerwcowego Wzgórza.
Madika i Lisbet to dwie siostrzyczki mieszkające w ogromnym domu z mamą Kajsą, tatą redaktorem z gazety, gosposią Alvą, psem Sasso i kotką Gosan. Rodzice Madiki i Lisbet to ludzie zamożni, a Czerwcowe Wzgórze stanowi kontrast dla biedniejszych domków innych mieszkańców miasteczka. Sąsiadem Madiki jest Abbe, który pracuje wraz z mamą panią Nilsson na swoje i swoich rodziców utrzymanie. Mia, uczennica z klasy Madiki jest również przedstawicielką tych biedniejszych mieszkańców okolicy. "Madika..." to jednak nie tylko opowieść o biedzie, to również historia dwóch zwariowanych dziewczynek i ich przygód, bardzo podobnych do tych, jakie przeżywali mali mieszkańcy Bullerbyn.
Dzień na Czerwcowym Wzgórzu rozpoczynała Lisbet, której ulubioną poranną rozrywką było...wbijanie gwoździ w polana w kąciku przy kaflowym piecu. Po takim mocnym porannym uderzeniu, dalej musiało być tylko weselej:). W książce spędzamy z towarzystwem z Czerwcowego Wzgórza wszystkie cztery pory roku i zależnie od aury panującej za oknem : szalejemy wiosną, bawimy się podczas letnich wakacji, nudzimy się podczas jesiennych ulew i grzejemy przy piecu zimą. Wiosenny wieczór na Czerwcowym Wzgórzu spędzają Madika i Lisbet mniej więcej tak:
Bawią się z Sassem, a po chwili idą wąchać bez, bo właśnie zaczął rozkwitać. Potem wystawiają mleko dla jeża, który przychodzi wieczorami, a kiedy wszystko to już zrobiły, okazuje się, że pora iść spać.
Każdy dzień ma niezwykły urok dzieciństwa, niebezpieczne przygody, jak porwanie Lisbet przez szalonego pana Lindqvista, ucieczka przed bykami, ukąszenie węża, przeplatają się ze scenami pełnymi humoru, w których Lisbet usiłuje używać mocnych słów i podsumowuje kolejne posunięcia starszej siostry wrzeszcząc jej do ucha : Ty nie masz dobrze w głowie, Madika, no i w końcu przypomniałam sobie skąd znam określenie fąflu jeden. Zimą na Czerwcowym Wzgórzu pojawia się trzecia dziewczynka.
Dużo mniej sielankowa jest ta książka Astrid Lindgren. W tle opowiada autorka historie o biedzie, porusza całkiem poważne tematy do przemyślenia dla małego i dużego czytelnika. Elementy humorystyczne łagodzą jednak przekaz tej książki, a wiejsko - miejskie przygody Madiki i Lisbet mają smak chleba z masłem i malinowym dżemem:).

 ***

W domu znalazłam szwedzką ekranizację tej książki w reżyserii Görana Graffmana z 1980 r. Kupiłam ją dawno temu, była dołączona do czasopisma. Autorzy filmu oddali urok tej opowieści, realia i wnętrza zupełnie jak z obrazków Ilon Wikland. Polecam.

Madika i berbeć z Czerwcowego Wzgórza. ( Madicken på Junibacken., 1960 )
Astrid Lindgren
Nasza Księgarnia, Warszawa 1994, 214 str.
Ronja, córka zbójnika. 

Ale teraz przyjdzie nam żyć w jakiejś zabitej dechami wiosze. Wiesz, jaka nuda? Kika z beskidzkiego lasu. Maja Ładyńska.

Jeżeli podczas ferii zimowych brak wam zimowej oprawy, nie mogliście wyruszyć w ukochane góry sięgnijcie po idealną na styczniowy czas ks...