Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wyspa książek na facebooku. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wyspa książek na facebooku. Pokaż wszystkie posty

środa, 15 stycznia 2014

A może ZMIESZAMY TO WSZYSTKO RAZEM i zobaczymy co się stanie?

Za oknem panuje przenikliwy ziąb, od dwóch dni przez zabetonowane chmurami niebo nie przedostał się żaden promyczek słońca, zamiast sypać puszystym śniegiem, nieustannie leje deszcz. Piękny listopad mamy w początkach tegorocznego stycznia. Takie dni ocieplić można wyłącznie dobrą książką i...goframi, jako ciepłą i słodką do lektury przekąską. 

Moje ulubione gofry robię według tego przepisu:

4 szklanki mąki 
6 jajek 
3 szklanki mleka 
4 łyżki cukru pudru 
cukier waniliowy 
2 łyżeczki proszku do pieczenia 
pół rozpuszczonej kostki masła
szczypta soli

Ponieważ to nadal blog o książkach, a nie kulinarny, w części zasadniczej przepisu posłużę się moim ulubionym cytatem z "Wiedźmikołaja" Terrego Pratchetta: 
  
I wtedy dziekan powtórzył mantrę, która w ciągu wieków wywarła tak znaczący wpływ na postęp wiedzy:- A może ZMIESZAMY TO WSZYSTKO RAZEM i zobaczymy co się stanie?

Wszystkie składniki należy wymieszać mikserem, pyszne gofry wyciągać jeden po drugim z gofrownicy, polać polewą truskawkową, albo czekoladową i...miłej lektury oraz smacznego życzę:).

poniedziałek, 30 września 2013

Erlkönig.

"Der Erlkönig" Julius von Klever

Jakim utworem literackim zakończyć dzisiejszy wietrzny dzień? Najlepiej "Królem Olch". Balladą, którą obiecałam sobie przypomnieć po przeczytaniu "Zimy w Siedlisku" Janusza Majewskiego, który w swojej powieści umieścił fragment utworu w oryginale, w języku niemieckim. 

Wer reitet so spät durch Nacht und Wind?
Es ist der Vater mit seinem Kind;
Er hat den Knaben wohl in dem Arm,
Er fasst ihn sicher, er hält ihn warm.

( "Erlkönig"  Johann Wolfgang von Goethe, 1782 r. )

Ballada Goethego, przypomina mi potężny szpaler olch i małe mokradło, które wieńczą ogród moich dziadków. W czasach popularności delikatnych płotów z iglaków, żywopłot z tych wiekowych drzew robi na mnie nieodmiennie, ogromne wrażenie. To właśnie te ponad sześćdziesięcioletnie olchy przepowiadają nadchodzące burze i zadziwiają swoją wrażliwością potężnego drzewa na najlżejsze powiewy wiatru. Podczas najbardziej wietrznych dni jesiennych, stare olchy mają najwięcej uroku, rodem z mrocznego, tajemniczego ogrodu, albo romantycznej ballady z nieszczęśliwym zakończeniem. "Król Olch" oddaje klimat tego miejsca doskonale, zarówno w  języku niemieckim, dla mnie pięknym na swój sposób, może dlatego, że uczyłam się go długie lata i miło te lekcje wspominam, jak i w naszym ojczystym, klasycznym przekładzie.

Kto z wiatrem wśród nocy galopem tak gna?
To ojciec z dziecięciem jak cienie mkną dwa.
On czule je tuli i bieży przez błoń,
I serce przy sercu, i w dłoni ma dłoń. 

( "Król Olch." przekład W. Lewik )

"Erlkönig" doczekał się i swobodniejszej wersji przekładu, w wykonaniu noblistki Wisławy Szymborskiej. Ta wersja podoba mi się tak bardzo, że jeszcze kilka nadchodzących, październikowych dni zakończę melodią tych słów i obrazami, które przywołują:).


"Król Olch."

Noc padła na las, las w mroku spał,
Ktoś nocą lasem na koniu gnał.
Tętniło echo wśród olch i brzóz,
Gdy ojciec syna do domu wiózł.

- Cóż tobie, synku, że w las patrzysz tak?
Tam ojcze, on, król olch, daje znak,
Ma płaszcz, koronę i biały tren.
- To mgła, mój synku, albo sen.

"Pójdź chłopcze w las, w ten głuchy las!
Wesoło będzie płynąć czas.
Przedziwne czary roztoczę w krąg,
Złotolitą chustkę dam ci do rąk".

- Czy słyszysz, mój ojcze, ten głos w gęstwinie drzew?
To król mnie wabi, to jego śpiew.
- To wiatr, mój synku, to wiatru głos,
Szeleści olcha i szumi wrzos.

"Gdy wejdziesz, chłopcze w ten głuchy las,
Ujrzysz me córki przy blasku gwiazd.
Moje córki nucąc pląsają na mchu,
A każda z mych córek piękniejsza od snu".

- Czy widzisz, mój ojcze, tam tańczą wśród drzew
Srebrne królewny, czy słyszysz ich śpiew?
- O, synku mój, to księżyc tak lśni,
To księżyc tańczy wśród czarnych pni.

"Pójdź do mnie, mój chłopcze, w głęboki las!
Ach, strzeż się, bo wołam już ostatni raz!"
- Czy widzisz, mój ojcze, król zbliża się tu,
Już w oczach mi ciemno i brak mi tchu. -

Więc ojciec syna w ramionach swych skrył
I konia ostrogą popędził co sił.
Nie wiedział, że syn skonał mu już
W tym głuchym lesie wśród olch i brzóz.        

( Przekład swobodny Wisławy Szymborskiej. )
                        

sobota, 28 września 2013

Wierzba i głóg czynią wiejskie rezydencje pięknymi.

Wiosną założyłam w kącie sadu ogrodową aptekę, miejsce na krzewy i drzewa o leczniczych właściwościach. Posadziłam dwa drzewka zapomnianej, a bardzo popularnej w polskich parkach i ogrodach w latach 30 - tych XX wieku morwy białej, drzewko czarnego bzu i jarzębinę. Ostatnio w przeczytanych książkach wyłapuję te fragmenty, które dotyczą roślin leczniczych, więc trochę te nowe zainteresowania zielarskie, przełożyły się na pasję czytania, której poświęcona jest wyspa książek. 

Poniżej znalezione w czytanych przeze mnie we wrześniu powieściach, cytaty dotyczące śpiącego drzewa ( pod taką nazwą znają tę roślinę Islandczycy ) - głogu, który mam nadzieję dostanie za rok swój kawałek ziemi w sadzie, albo w zagajniku oplatającym łąkę.

Z mojego prezentu imieninowego, angielskiej powieści "Zdobywam zamek", wyłania się głóg w pełnej przepychu, wiosennej odsłonie:
Pączki w żywopłocie siedziały ciasno skulone, ale na drzewie koło drogowskazu było już mnóstwo rozwiniętych. Przywiązuję ogromną uwagę do głogu. Kiedyś spędziłam wiele godzin, próbują opisać jego pojedynczy kwiat, ale zdołałam wymyślić tylko "szerokooki kwiateczek z wąsikiem jak koteczek", zupełnie nie do wymówienia.
- "Wierzba i głóg czynią wiejskie rezydencje pięknymi" - zacytował Simon. - Myślę, że to właśnie ten wiersz sprawia, że wydaje mi się, iż ludzie w epoce elżbietańskiej żyli w wiecznej wiośnie.*

Z drugiej powieści ( "Powrót do Killybegs." ), pochodzi fragment o boleśniejszych właściwościach głogu:):
Wróciłem biegiem. Przeskoczyłem przez murek, w ciemności nie zauważyłem krzaków głogu. Gwałtowne spotkanie mojego czoła i dłoni z cierniami. Zdusiłem krzyk. Miałem ściśnięte  gardło, obolały kark. Strach. Tuż za mną w sękaty masyw kolców rzucił się głową w dół Danny Finley.
- Cholera! Co to takiego?
- Trza będzie dać chłopakom z Belfastu lekcje botaniki - burknął kapitan, dezerter z armii brytyjskiej.
- To się nazywa głóg. Trochę przypomina ich drut kolczasty - odparł jakiś głos w ciemności.**

Do lektury obydwu książek bardzo gorąco zachęcam, do każdej z innych powodów. "Zdobywam zamek" to sielsko - angielska opowieść, osadzona w realiach bajkowego zamku, a "Powrót do Killybegs" to historia krwawego, niekończącego się konfliktu w Irlandii Północnej, napisana przepięknym językiem. Trudno o zestawienie mniej pasujących do siebie tematycznie książek, ale takie wrześniową porą, królowało na moim nocnym stoliku:).

* "Zdobywam zamek." Dodie Smith, str. 155, zacytowany przez Simona fragment pochodzi z wiersza "Spring, the Sweet Spring." Thomasa Nashe'a 

** "Powrót do Killybegs." Sorj Chalandon, str. 107

środa, 26 czerwca 2013

Puchatek skończył jeść śniadanie i oblizywał łapki z resztek miodu. Brzuszek miał przyjemnie pełny, a rozumek równie przyjemnie pusty.

Żadne słowa nie oddają lepiej mojego podejścia do blogowania niż ostatnie zdanie powyższego cytatu, zaczerpniętego z bajki o Kubusiu Puchatku, (niestety nie z powieści A. A. Milne tylko z krótkiej bajki kubusiopodobnej z żółtym pierdołą Disneya pt. "Lepiej dawać niż dostawać":)). Otóż mój rozumek podczas każdego zetknięcia z wyspą książek staje się przyjemnie pusty i mimo przeczytania kilku książek naprawdę wyjątkowych, o których grzech na blogu nie wspomnieć, po prostu się zablokowałam:). 

Aktualnie czytam powieść Alana Fursta "Szpiedzy w Warszawie", bardzo mi z tą książką było trudno się zaprzyjaźnić, zaczynałam ją czytać kilka razy i zostawiałam niedokończoną. Podobnie postąpiłam z serialem, wykończył mnie polski dubbing po niepełnych dwóch odcinkach. Teraz nie mając, (o zgrozo) pod ręką nic nieprzeczytanego, po lekturze wszystkich gazet i czasopism zalegających w domu i zaktualizowaniu bazy danych o tym, co w polityce i celebryckim światku słychać, sięgnęłam po ostatnią dostępną w domu nieprzeczytaną książkę, po "Szpiegów" właśnie. 

Przyznam, że teraz bardzo mi się podoba ta książka, bo lubię ten rodzaj staranności u autorów, którzy pisząc o kraju sobie obcym, wykazują się dużą pracowitością w poszukiwaniu o nim informacji. Alan Furst popisał się profesjonalizmem i ogromem wiedzy historycznej i chwała mu za nieprzekłamywanie historii, co jak przyznacie po ostatnich niemieckich popisach serialowych, zafundowanych nam przez telewizję publiczną, jest miłą odmianą dla polskiego czytelnika.

Mam nadzieję, że wkrótce uda mi się sklecić coś na bloga, chociaż będzie ciężko, bo sad i ogród w tym roku wyglądają wyjątkowo pięknie i wolny czas wolę spędzać właśnie tam, a nie przed laptopem. Dlatego zapraszam na konto wyspy książek na facebooku, bo pewnie częściej uda mi się napisać coś, podczas przerwy na herbatę właśnie tutaj:). Do miłego zatem:). Trzymajcie się:).

Ale teraz przyjdzie nam żyć w jakiejś zabitej dechami wiosze. Wiesz, jaka nuda? Kika z beskidzkiego lasu. Maja Ładyńska.

Jeżeli podczas ferii zimowych brak wam zimowej oprawy, nie mogliście wyruszyć w ukochane góry sięgnijcie po idealną na styczniowy czas ks...